sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 25

Tośka/ Dom
- Tosia nawet nie wiesz co ja przeżyłam jak się o wszystkim dowiedziałam, nie wiedziałam co mam robić, chciałam ci wcześniej powiedzieć ale jak dowiedziałam się, że jedziecie w góry to nie mogłam psuć twojego humoru. A później jeszcze twoja sprawa..... To już kompletnie mnie załamało.... Tomkowi nie chciałam o tym mówić bo strasznie się wstydziłam.... Ale chyba muszę mu powiedzieć bo jeszcze przez to go stracę..... - naprawdę rzadko widziałam Marę płaczącą, zawsze była silna, twarda a teraz płakała jak bóbr - No więc zacznijmy od początku. Wszystko zaczęło się w momencie kiedy zaczęło wszystko się układać. Zadzwonił do mnie Arek, mój brat, że musze natychmiast przyjechać, więc pojechałam. Na miejscu zastałam zapłakaną mamę i bezsilnego brata. Nie widziałam o co chodzi. Mama nie chciała się do mnie odezwać leżała w łóżku i płakała. Nie musiałam długo czekać, żeby Arek mi wszystko powiedział. Ojciec zostawił mamę dla Kaśki, tej 25-letniej pielęgniarki pamiętasz ją? - zapytała i spojrzała na mnie przez załzawione oczy
- Tak. Najwredniejsza pielęgniarka w szpitalu. - odpowiedziałam. Strasznie jej nie lubiłam bo co pojechałam z moją chorą nogą to mówiła, ze udaje....
- Podobno ten ich romans trwał już 1,5 roku rozumiesz? Przez tyle czasu mój ojciec prowadził podwójne życie. Widziałam go z nią na kawie jakieś 3 miesiące wcześniej, ale powiedział mi, ze się tylko dobrze kumplują i tyle. Mogłam mu wtedy nie wierzyć.... Zostawił mamę wcześniej ją upokarzając i wyzywając. Przecież ona nie pracowała. Zostawił nas bez grosza. Teraz znalazła pracę, ale nie utrzyma mnie w Warszawie i siebie w domu za 1,400 zł... Arek, sama wiesz, też nie ma dużo pieniędzy. Wczoraj była ostatnia rozprawa rozwodowa. Jedyny plus, że mama wzięła się na nogi i udowodnił mu jego winę, dlatego będzie płacił 300 zł ale co ot jest.... Byłam na jednej rozprawie i wiesz, że potraktował całą naszą 3 jak obce osoby? Jak nie znajdę jakiejś sensownej pracy to będę musiała zrezygnować z Warszawy i może ze studniów... Wstydziłam się powiedzieć o tym Tomkowi.... A poza tym wiesz jak to strasznie boli jak ktoś kogo kochałaś nad życie, wierzyłaś, że zawsze stanie za tobą murem i cię obroni teraz traktuje cię jak obcą osobę? To uczucie jest nie do zniesienia....- wybuchła płaczem
- O Boziu. Mara czemu mi wcześniej nie powiedziałaś? Nie mogę nawet sobie wyobrazić jak ci jest teraz ciężko..... Ale masz jeszcze mnie i Wojtka, Tomka no i resztę Afrorodzinki. My ci pomożemy. Przecież wiesz, że jesteśmy przyjaciółkami w smutku i w pogodzie. Nie mogę uwierzyć, że twój ojciec okazał się takim sku.....em - rzadko przeklinam ale wtedy nie wytrzymałam - Ale najważniejsze musisz jak najszybciej powiedzieć wszystko Tomsonowi
- Ale ja się wstydze.. On mnie przez to zostawi - zaczęła histeryzować
- Co ty mówisz? On cię kocha i pragnie dla ciebie jak najlepiej - powiedziałam i przytuliłam Marę
Tomson/ godzinę później
- No to chodź po Marę - powiedział Wojtek zbliżając się do drzwi swojego domu
- Mam nadzieję, że w końcu dowiem się o co chodzi..... - powiedziałem a Łozowski otworzył drzwi
Zobaczyłem za nimi Tośkę, która przytulała zapłakaną Marę. Pragnąłem zrobić to samo
- Już jesteśmy - krzyknął Łozo
- Siemka Tomek - powiedziała Tosia i uśmiechnęła się do mnie -  No Mara nadszedł ten czas, musisz powiedzieć Tomkowi - skierowała się do swojej przyjaciółki a ja struchlałem. - Wojtas chodź na góre a oni niech sobie spokojnie porozmawiają - dodała i złapała Wojtka
Podszedłem do Mary. Zaczęła płakać. Przytuliłem ją jak najmocniej.
- No więc... - usłyszałem
Wojtek/Ten sam czas
- Powiedz mi o co chodzi?
- W dużym skrócie. Tata Mary okazał się debilem zostawił całą rodzinę dla młodej pielęgniarki, swoją córkę traktuje jak obcą osobę i teraz dziewczyna nie ma za co żyć. - usłyszałem od mojej dziewczyny
- O Boże. A wydawał się takim miłym człowiekiem. - zdziwiłem się - To pewnie nie będzie chciała dzisiaj imprezować...
- A co się szykuję? - zapytała Tosia
- Chłopacy rzucili żeby iść do klubu z karaoke, a my z Tomkiem powiedzieliśmy, ze to zależy od was - powiedziałem
- To jest dobry pomysł - odparła Tośka - My się wyluzujemy i moze Mara zapomni
Tomson/salon
- Kochanie czemu mi tego wcześniej nie powiedziałaś? Przecież musiałaś przezyć traumę....
- Myślałam, że mnie zostawisz..... - płakała moja dziewczyna
- Nie myśl tak. Kocham cię i nigdy cię nie zostawię
Usłyszałem Tosię i Wojtak schodzących na dół.
- Dobra Mara starczy tego - odezwała się jej przyjaciółka - Idziemy z chłopakami na karaokę dzisiaj i nawet się nie wypieraj. Chłopacy szykujcie się a ja zajmę się Marą - usłyszałem i dziewczyna Łoza zabrała moją
- Dobra stary w takim razie ja jadę do siebie się przebrać. - powiedziałem i pożegnałem się z kumplem. - Będę za godzinę
Wojtek/ Godzinę później
Przebrałem się i czekam na dziewczyny i Tomka. Nagle słysze stukot szpilek. Dziewczyny schodzą. Oniemiałem jak je zobaczyłem. Wyglądały cudownie. Miały rozpuszczone i lekko pokręcone włosy. Mara miała na sobie to, a moja Tośka to.
- Łał cudownie wyglądacie - powiedziałem
- Dzięki - odpowiedziały
Nagle wpadł Tomek
- I co dziewczyny już ggggoooooo - zaniemówił - super wyglądacie - powiedział
Dziewczyny zaczęły się śmiać. Tomek wziął za rękę Marę, a ja Tośke. Szliśmy z tyłu.
- Cudownie wyglądasz kochanie
- Dziękuje - odpowiedziała moja dziewczyna a ja ją pocałowałem.
Pół godziny później/ Przed klubem
Wszyscy już na nas czekali. Podeszliśmy do nich i przywitaliśmy się.
- No i co mówiłem wam, że macie super laski, które zgodzą się na taką imprezę - powiedział Śniady i nie mógł spuścić oczu z dziewczyn, a szczególnie z mojej
- No to co wchodzimy ? - zapytał Torres
I weszliśmy. Zdążyliśmy usiąść a DJ powiedział, że dziś palące się światło wybiera kto śpiewa na karaoke. I pierwsza smuga spadła na Tośke, więc ta wstała i podeszła do mikrofonu. Komputer wylosował dla niej ,,Poza logiką" Mroza. Kiedy zaczęła śpiewać wszyscy zamarliśmy. Nie wiedziałem, że mam tak utalentowaną kobietę....




No to dzisiaj mam wenę bo dość długi post jak na ostatnie moje rozdziały. Jak wam się podoba? Co myślicie o problemie Mary?

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 24

Warszawa/ Tosia
Dzisiaj mogę spotkać się samotnie z Marą i pogadać. Cieszę się bo rzeczywiście zauważyłam że coś jest nie tak. Tomson miał racje. On strasznie się stara, a ona coraz bardziej go odrzuca. Nie wiem co się dzieję. Chłopacy mają jakieś spotkanie więc moja przyjaciółka powinna zaraz u mnie być. Mam nadzieję, że wyciągnę z niej prawdę bo w tym momencie nawet ja źle się czuję. Zawsze wszystko sobie mówiłyśmy.
Ten sam czas/ Mara
Idę do Tośki. Wiem, że muszę jej wszystko powiedzieć, bo po pierwsze będzie to ze mnie wyciągać do skutku, a po drugie nie mogę żyć w takiej tajemnicy.
- Hej - zobaczyłam uśmiech i usłyszałam od mojej kumpeli, kiedy zapukałam do jej drzwi - wchodź, siadaj. Czego się napijesz? Kawa, herbata, sok, woda ? - wyliczała moja przyjaciółka
- Woda wystarczy - odpowiedziałam i próbowałam się uśmiechnąć, a Antonina podała mi szklankę wody i usiadła obok mnie
- No to teraz mów o co chodzi i nie wykręcaj się bo przecież widzę
- O Boże. Tośka. Dobrze że mogę ci to powiedzieć bo sama chyba sobie z tym nie poradzę - powiedziałam i łzy przypłynęły mi do oczu
DPT/ Tomson
- Nie dzwoniłeś może do Tosi? - zapytałem Łoza
- Nie, a mam zadzwonić? Coś się stało? - usłyszałem
- Po prostu miała się dzisiaj spotkać z Marą. Może dowie się o co chodzi.....
- Tak wiem ale wyluzuj bo wyszliśmy z domów 30 minut temu a wiesz jak one zawsze długo gadają, pewnie Tośka jeszcze nic nie wie - widziałem że Łozo chce mnie uspokoić
- No może masz rację - odpowiedziałem
- Ej ludzie idźmy gdzieś na imprezę co? Dawno nigdzie nie byliśmy - wyparował ni stąd ni zowąd Śniady
- Taa moja ostatnia impreza super się nie skończyła - powiedział Wojtek
- Ale to było przez te twoje psychofanki Wojtas. A poza tym na szczęście nic poważnego się nie stało. Zdążyłeś na czas i myśle że i tobie i jej pomogłoby wyluzowanie. To co idziemy dzisiaj? - Śniady dalej krążył temat
- To jest super pomysł. Tylko gdzie? - zapytał Torres
- Może tym razem do jakiegoś klubu z karaoke? Co wy na to ? Będą jaja zobaczycie - z radością rzucił Bartek - kto jest za?
Za byli wszyscy oprócz mnie i Wojtka jego z wiadomych powodów a ja po prostu miałem inne problemy na głowie
- Ej no chłopacy jak rodzina to rodzina - powiedział Lajan
- Dobra pogadam z Tośką ale nic nie obiecuje - uśmiechnął się Łozo
- No to ty weźmiesz Marę i też przyjdziecie i wszystko załatwione - usłyszałem od Barona
- Tylko żeby ona jeszcze chciała gdziekolwiek ze mną iść.... - burknąłem pod nosem i poszedłem do łazienki.









Wiem, że nie zbyt długi ale ważne że jest. Dziękuje tym, którzy są jeszcze tak wytrwali aby czekać na moje rozdziały. Jesteście super. Naprawdę! Pokażcie też blog swoim znajomym którzy mogą być nim zainteresowani bardzo chciałabym mieć dla kogo pisać. No i jak wam sie podoba? Podejrzewacie jaką tajemnicę skrywa Mara? I czy ma to coś wspólnego z Tomkiem? Czekam na wasze komentarze :)