poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 18

......do Barcelony!!!! Widocznie Wojtek musiał gadać z moją mamą o moich marzeniach.
- My jesteśmy w Barcelonie! - krzyknęłam do niego
- No jakoś tak wyszło - uśmiechnął się
- Kocham Cię, wiesz - pocałowałam go
- Ale to nie koniec niespodzianek - powiedział i już nic nie udało mi się z niego wyciągnąć do wyjścia z samolotu.

Wojtek/ Barcelona

Cieszę się że Tośce podoba się prezent. Jestem strasznie ciekaw jak zareaguje na ,,główną gwiazdę wieczoru". Ale najpierw musimy iść do hotelu. Dotarliśmy tam i zameldowaliśmy się. Kiedy weszliśmy do pokoju na twarzy mojej dziewczyny pojawił się kolejny wielki uśmiech.
- Tu jest pięknie! - krzyknęła - i ten widok na morze!
- Zgadzam się z tobą.
Rozpakowaliśmy się i postanowiliśmy iść na plaże. Było cudnie - ciepło, kolorowo.
- To może tu usiądźmy - powiedziała Tośka
- Ok
Rozłożyliśmy koce i przebraliśmy się w stroje kąpielowe. Tosia chciała się poopalać a ja poszedłem popływać. Kiedy wyszedłem z morza mojej dziewczyny nie było na plaży. Wystraszyłem się i zacząłem jej szukać. Gdy już miałem krzyczeć nagle ktoś zasłonił mi oczy. Odwróciłem się i zobaczyłem ją.
- Co tak biegasz? - zaśmiała się
- Gdzie byłaś? Wystraszyłem cię, że ktoś cie...
- Spokojnie - nie dała mi dokończyć - poszłam tylko kupić wodę bo nie wzięliśmy z hotelu - uśmiechnęła się
- To dobrze - przytuliłem ją
Potem poszliśmy na koc i razem leżeliśmy, a później popływaliśmy. Nad morzem byliśmy mniej więcej do 18:30. Tośka chciała jeszcze zostać ale chwyciłem ją i poszliśmy, bo przecież mam coś jeszcze......

Tomson/ Warszawa

Bardzo się cieszę, że przyjechała do mnie Mara. Możemy teraz spędzić ze sobą więcej czasu. Siedzieliśmy w domu i gadaliśmy ale gdy spojrzałem na zegarek powiedziałem:
- Włączaj telewizor. Oglądamy mecz.
- A co ci nagle tak przyszło? - zapytała Mara
- Zobaczysz - uśmiechnąłem się
- Ej no mów -  śmiała się moja dziewczyna
- Kogoś ci tam pokaże

Tośka/ Barcelona
Strasznie szybko zwinęliśmy się z plaży. Nie mam pojęcia dlaczego. Gdy byliśmy już w hotelu Wojtek powiedział:
- Nie chciałaś wracać a przecież mecz się niedługo zaczyna.A ja przecież obiecałem ci, że go obejrzysz - zaśmiał się
- A no tak. Boże ja o meczu zapomniałam co ty ze mną robisz człowieku - zaśmiałam się, a on wybuchł śmiechem.
- Ubierz coś wygodnego i fajnego ja też się przebieram - powiedział po chwili
- Ale po co? Przecież mieliśmy mecz obejrzeć...- odpowiedziałam ze smutkiem
- Ubieraj się nie marudź - powiedział, dziwnie się uśmiechnął, pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki.
Stwierdziłam, że jak już tak mówi to się przebiorę. Ubrałam to. Kiedy byłam gotowa wyszliśmy i udaliśmy się do samochodu który Wojtek wypożyczył.
- A teraz, żeby było ciekawiej zawiąże ci oczy - zaśmiał się
- Nie żartuj - odparłam
- Serio - zrobił to co powiedział. Czułam tylko, że jedziemy ale nie wiedziałam gdzie.Nagle zatrzymaliśmy się i zdjął mi opaskę z oczu. Wyszliśmy z samochodu i zobaczyłam stadion Camp Nou.
- Oszalałeś - krzyknęłam uradowana
- Tak, na twoim punkcie - powiedział i pocałował mnie - idziemy - złapał mnie za rękę i weszliśmy na stadion.
- Gdzie mamy miejsca ? - zapytałam
- Tam - wskazał ręką, a ja myślałam, że śnie to były miejsca dla VIP-ów.
Usiedliśmy. Mecz zaczynał się za 15 minut, więc nie wszystkie miejsca były jeszcze pełne. Jedno wolne było koło mnie. Rozmawiając z Wojtkiem nie widziałam kto na nim usiadł ale poczuła, że ktoś jest koło mnie. Kiedy odwróciłam głowę zobaczyłam nie kogo innego ale Shakirę ( jest partnerką jednego z graczy Barcelony Pique) we własnej osobie. Myślałam, że to wielki sen, ale gdy Wojtek mnie uszczypnął wiedziałam, że to wszystko dzieję się naprawdę.






I jest kolejny rozdział. Udało się jakoś w tym natłoku nauki. Mam nadzieje, ze wam się podoba. Spodziewaliście się takiej wycieczki Tośki? :D

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 17

Zatkało mnie gdy usłyszałam te słowa od mamy. Teraz wiedziałam dlaczego Patrycja przyszła do mnie. Jej mama zawsze stawała w mojej obronie i próbowała wytłumaczyć mojej byłej przyjaciółce by ta tak nie postepowała ale ona nigdy nie chciała słuchać. Widocznie teraz wszystko zrozumiała. Dowiedziałam się od mamy kiedy jest pogrzeb mamy mojej byłej przyjaciółki. Postanowiłam że na niego pójdę.

Wojtek/Ten sam czas
Widzę ,że Tośkę zabolało to co usłyszała. Pewnie miała w miarę dobry kontakt z tą babką. Stwierdziłem, że jutro pójdę z nią na ten pogrzeb, a dzisiaj powiem jej o największym prezencie urodzinowym. Nagle do kuchni wszedł Tomson.
- Siema . A co wy już nie śpicie? - zapytał
-Cześć - odpowiedzieliśmy - Jakoś już nie - powiedziałem
- A co wy takie grobowe miny macie? Pokłóciliście się? A tak przy okazji, gdzie są jakieś proszki po łeb mi pęka- jęczał
- Prosze tu są - moja dziewczyna podała mu tabletki - A mamy takie miny bo dowiedzieliśmy się że umarła mama Patrycji
- To dlatego ona tu wczoraj była. Dzięki za teblety. Co ja bym bez ciebie zrobił - powiedział i uścisnął ją po przyjacielsku
- Ej ty się tak nie zagalopuj - spojrzałem na niego zabójczo
- Spokojnie. Nie zabiorę ci jej przecież - zaśmiał się i wyszedł z proszkami.
Zauważyłem wtedy, że Tosia się uśmiechneła co mnie bardzo uradowało.
2 godziny później
Wszyscy już wstali. Razem z Tosią zrobiliśmy śniadanie dla całej naszej grupy. Po nim dziewczyny pojechały do domu, a chłopacy ruszyli do Warszawy. Ja miałem dojechać jutro po pogrzebie. Właśnie zmywaliśmy naczynia gdy wrócili rodzice Tośki i jej babcia. Przywitałem się z nimi. Następnie poszedłem na powietrze razem z panem Antkiem aby omówić pewną sprawę.

Tosia/ten sam czas
Tata z Wojtkiem gdzieś wyszli. Chyba coś razem kręcą, ale cieszę się że mają dobry kontakt. Postanowiłam, że skorzystam z okazji i pojadę do kwiaciarni zamówić wieniec. Tak też zrobiłam. Gdy wróciłam był już obiad. Wszyscy go razem zjedliśmy, a po nim Wojtek zaproponował żebyśmy się przeszli. Zgodziłam się. Poszliśmy do lasu w którym często biegam.
- Mam dla ciebie jeszcze ostatni prezent urodzinowy. - powiedział Łozo
- Jeszcze? Jesteś kochany - odpowiedziałam
- Tym prezentem są nasze wspólne wakacje za tydzień. Będą one trwały 2 tygodnie
- Super - odpowiedziałam - ale ja nie mam kasy musze zbierać na mieszkanie - zasmuciłąm się
- Powiedziałem prezent czyli ja stawiam
- Przestań. Ja nie mogę pozwolić żebyś tyle kasy na mnie tracił...
- To ty przestań. Jesteśmy razem i cię kocham także mogę jej stracić jeszcze więcej - pocałował mnie
- No dobrze. Dziękuje ci bardzo. A gdzie te wakacje spędzimy? - zapytałam z ciekawością
- A to jest niespodzianka. Powiem ci tylko że będzie bardzo ciepło - odpowiedział z uśmiechem
- No powiedz gdzie - zrobiłam minę szczeniaczka
- Dowiesz się za tydzień. Ustaliłem z twoim tatą że przywiezie cię do Warszawy na lotnisko bo ja będę tuż po koncercie więc nie zdążyłbym po ciebie wpaść
- No dobra ufam ci. Ale czy tam będzie telewizor. Bo wiesz, że FC Barcelona gra taki ważny mecz a ja ich wręcz kocham - zaśmiałam się
- Mam być zazdrosny? - zapytał - obiecuje ci że ten mecz obejrzysz - uśmiechnął się
Następny dzień/Wojtek
Dziś byliśmy z Tośką na pogrzebie. Było naprawdę dużo ludzi. Musiał to być pogodna osoba. Tosia ustaliła z Patrycją, że nie może jej tak całkowicie wybaczyć, ale nie jest na nią zła i jak coś to może na nią liczyć. Widziałem, ze wiele ją to kosztowało ale pomogło jej. Nie zadręczała się już tym tak. Po pogrzebie musiałem jechać do Warszawy. Nie chciałem zostawiać Tosi, ale pamiętałem o tym, że za tydzień się widzimy i jedziemy na 2 tygodniowe wakacje.
Tydzień później/ Tosia
Tata przywiózł mnie na lotnisko. Spokałam się z Wojtkiem i razem weszliśmy do środka. Nie wiem jak mu się to udało ale nie zobaczyłam dokąd lecimy. Lecieliśmy jakieś 3 godziny. Przez ten czas dużo rozmawialiśmy, a w pewnym czasie zasnęlam Wojtkowi na ramieniu. Gdy się obudziłam mieliśmy lądować. Zobaczyłam przez okienko, że przylecieliśmy do....





Jak się podoba? Długo nie pisałam ale udało mi się w końcu znaleźć czas. Jak myślicie gdzie polecieli i co się tam wydarzy? :D

poniedziałek, 11 listopada 2013

.......

Przepraszam że nie dodałam dawno bloga. Wybaczcie. Jakoś nie mam czasu, weny, jesienna depresja mnie chyba dopada :P Pomyślałam sobie, że może przez ten czas już zapomnieliście o moim blogu więc proszę piszcie w komentarzach czy chcielibyście aby pojawił się nowy rozdział. Jeśli większość głosów będzie za tym żebym go tu umieściła postaram napisać go jak najszybciej :)
Pozdrawiam :)
Bigg up :)

sobota, 19 października 2013

Rozdział 16

- Jakoś ci nie wierzę - powiedział Wojtek
- No to trudno przyszłam tu do Tośki, anie do ciebie. Wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń - skierowała do mnie mały prezencik - to dla ciebie
- Dziękuje ci ale sama wiesz co się między nami działo i jakoś nie chce i nie mogę przyjąć tego od ciebie.
- No właśnie. Ja nie przyszłam żeby tylko ci to dać. Chciałam cię bardzo przeprosić za wszystko co ci wyrządziłam. Kiedyś byłyśmy prawie nierozłączne ale ja to zepsułam i zdaje sobie z tego sprawę. To wszystko przez głupią zazdrość o Marę, później o Maćka, który zawsze mi się podobał i robiłam wszystko by go zdobyć a on wybrał ciebie chociaż wcale się o niego nie starałaś, a w końcu o to że jesteś teraz szczęśliwa i masz przy swoim boku takiego chłopaka i wiernych przyjaciół, a ja nie. Dzisiaj to zrozumiałam. Nadal chciałabym się z tobą przyjaźnić, ale wiem, że nigdy nie odzyskam twojego zaufania. Proszę Cię, przyjmij to. Nie musisz mi wybaczać bo sama bym sobie po czymś takim nie wybaczyła. Dzisiaj to zrozumiałam.... - wręczyła mi prezent i odbiegła
Ten sam czas/ Wojtek
Po przemowie Patrycji stałem jak wryty, z resztą Tośka też. Nie widziałem co powiedzieć dlatego tylko ją mocno przytuliłem.
- Nie rozumiem sama siebie. Przed chwilą ją nienawidziłam, a teraz czuje tą więź, którą miałyśmy ze sobą w gimnazjum. - powiedziała i po policzku popłynęła jej łza
- Mała spokojnie. Po prostu jesteś dobrym człowiekiem i masz miękkie serducho, a ja cię za to kocham - powiedziałem -otworzysz to? - wskazałem na małe pudełeczko
- Chyba muszę - odpowiedziała
- Połówka serca z napisem best friends ? - spojrzałem na zawartość
- Miałam to w gimbazie, a ona drugą połówkę. Pamiętam jak rzuciłam tym w Patrycję jak chciała skłócić mnie z Marą - zaczęła płakać
- Ej nie płacz. Tośka no. Wiesz, że nie lubię gdy płaczesz. Dzisiaj są twoje urodziny musisz się cieszyć. Jutro razem pomyślimy co z tym zrobić dobrze? - otarłem jej łzy
- Cieszę się że cie mam - odpowiedziała i do korytarza wparował Tomson
- Macie te napoje - jak zwykle miał banana na twarzy
- Tak już idziemy - powiedziała Tosia
Gdy poszliśmy do salonu Hania z Marą zapytały się kto to był.
- To była Patrycja - wszyscy zamilkli - chciała złożyć mi życzenia i za wszystko przeprosić. Powtarzała zdanie, że dzisiaj wszystko zrozumiała.
- Wybaczyłaś jej? - zapytał niewyparzoną gębą Śniady
- Nic jej nie odpowiedziałam - powiedziała moja dziewczyna
- Dobra, jest impreza, bawmy się, a nie smęćmy - krzyknął Lajan i wszystko wróciło do normy. Tylko Tosia była trochę bardziej smutna niż wcześniej. Udało mi się jednak ją rozweselić. Po 3 godzinach coś zauważyliśmy
- Coś Hania z Grześkiem ciągle się razem trzymają - powiedziałem
- Czyżby dzięki mnie następny członek Afro miał dziewczynę - zapytała uśmiechnięta Tośka
- Chyba dzięki mnie - zaśmiałem się
- No przepraszam jakbym nie ja to ty byś nie miał a i Tomek też - uśmiechnęła się
- No fakt - przyznałem jej rację i poszliśmy tańczyć. Impreza trwała do 3 w nocy. Kiedy się skończyła wszyscy poszli spać. Jednak każdy został w domu u Tośki i z braku łóżek musiałem spać w jednym z moją dziewczyną. Przebudziłem się po 3 godzinach i zauważyłem, że Tosia płacze przez sen. Mocno ją przytuliłem i zasnąłem. Obudziłem się o 7. Tośki nie było więc zszedłem na dół. Mogłem się spodziewać co zastanę. Kartka na stole w kuchni:
Poszłam pobiegać. Wrócę koło 7:30. Wiem, że to ty Wojtek przeczytasz bo reszta będzie spała do 10 przy najmniej więc nie martw się o mnie. Będę na siebie uważać. Muszę wszystko przemyśleć.
Twoja Tosia
Postanowiłem, że poczekam na nią w domu. Zjawiła się tak jak napisała za pół godziny.
- Wszystko dobrze? Nie boli cię noga? - spytałem z troską
- Nie. Wszystko jest ok.- odpowiedziała - wszystko przemyślałam i chciałam z tobą porozmawiać o mojej decyzji
- No dobrze
- Myślę, że powinnam jej wybaczyć, ale nie potrafię traktować jej jak kogoś bliskiego więc będziemy w stosunkach cześć cześć
- Kocham cię za tą twoją dobroć. Wiesz, że ja bym się nie zachował tak w stosunku do niej ale szanuje twoją decyzję i myślę, że tak będzie dla ciebie najlepiej. - powiedziałem i przytuliłem ją. Nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwonka jej telefonu.
- To mama - powiedziała - dam na głośnik
- Cześć mamo. Coś się stało? - zapytała
- Cześć Tosia. Chciałam ci powiedzieć, że mam Patrycji zmarła wczoraj rano



Jest rozdział.

piątek, 11 października 2013

Rozdział 15

I zobaczyłam cały zespół, który miał być na koncercie ( Wojtek też), Marę, która przecież była w Poznaniu na studiach, moją przyjaciółkę drugą z liceum, z którą nie widziałam się od zakończenia roku tyle co czasem na maturze bo wyjechała do siostry do Warszawy i kontakt się urwał i mojego kochanego kuzyna, który przeprowadził się do Nowego Jorku i nie widziałam się z nim od roku, a bardzo za nim tęskniłam oraz Gaję. A znajdowałam się w swoim domu. Wszyscy śpiewali mi sto lat, mieli ogromnego torta i dom był świetnie udekorowany. Rodzice z babcią pojechali do mojej cioci, bo stwierdzili, że to młodzieżowa impreza. Po odśpiewaniu sto lat ludzie zaczęli do mnie podchodzić, składać mi życzenia i dawać prezenty. Od chłopaków z Afro dostałam moje zdjęcie z nimi, które było oprawione w piękną ramkę i z tyłu były ich podpisy z głupimi wpisami, od Mary dostałam perfumy, o których jej kiedyś mówiłam, że mi się podobają ale nie miałam wtedy kasy by je kupić, od kuzyna taki fajne coś do postawienia na meble jak to on powiedział : na nowe mieszkanie, od Hani dostałam szkatułkę na biżuterię a od Gaji piękne lakiery do paznokci. Nagle podszedł do mnie Łozo:
- Jest jeszcze coś ode mnie - powiedział i podał mi piękne pudełko. Gdy je otworzyłam zobaczyłam sukienkę, którą oglądałam kiedyś z Marą ale jej cena mnie przeraziła. Była to ta sukienka. Jednak obok leżało jeszcze jakieś małe pudełeczko. Otworzyłam je i moim oczom ukazał się piękny wisiorek w kształcie serca. Był złoty i otwierany. W środku było zdjęcie Wojtka odcięte z naszego wspólnego.
- Mam taki sam - pokazał mi. Był identyczny, tylko w środku było moje zdjęcie. Gdy je złączliśmy powstawało jedno. Założył mi je.
- Dziękuję ci - powiedziałam i pocałowałam go - wszystkim wam dziękuje - krzyknęłam do reszty - jesteście najważniejszymi osobami w moim życiu i bardzo się cieszę, że tu teraz jesteście.
- To co zaczynamy imprezę ? - zapytał Śniady.
- Jasne - odpowiedziałam
I zaczęła się impreza. Tańczyliśmy, gadaliśmy, jedliśmy, piliśmy. Było cudownie. Po pewnym czasie skończyły się napoje i poszłam po nie do kuchni. Za mną poszedł Wojtek.
- Mamy chwilę dla siebie - powiedział
- No 2 minuty może bo z pragnienia tam umrą - zaśmiałam się - Dziękuje ci że ich tu wszystkich ściągnąłeś i że sam przyjechałeś
- A czemu miałoby mnie nie być w taki dzień? - zapytał - Kocham cię jesteś moją dziewczyną i chciałbym dla ciebie jak najlepiej.- pocałowal mnie. Trwaliśmy tak chwilę gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć - powiedziałam
Gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazałam się Patrycja.
- Czego tu chcesz? - zapytałam oschle
- Chciałam złożyć ci życzenia i dać prezent
- Nie wierzę ze nagle z ciebie taka przyjaciółka się stała
Wtedy wszedł Wojtek
- Co znowu chcesz od Tośki? - bronił mnie
- Nic. Po prostu chce jej złożyć życzenia




Jest przepraszam że tak długo to trwało ale miałam małe wydarzenia w życiu. Jak wam się podoba rozdział? Wierzycie w nagłą przemianę Patrycji?

czwartek, 10 października 2013

Heja

Zostałam nominowana przez Tomsonową Afromentalkę do nagrody ,,Liebster Award " - baaardzo dziękuje :D Więc :

,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów  więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Moje odpowiedzi :)
 1. Ulubiony członek Afromental ? Dlaczego ? ♥
  Myślę, że Łozo chociaż wszyscy są spoko ;D A on może dlatego, że jakoś od niego mogę zobaczyć najwięcej emocji, które przekazują w muzyce ;)
2. Ulubiony kolor ? ♥
Nie mam ulubionego :)
3. Czego słuchasz oprócz Afromental ? ♥
Wszystkiego :D
4. Pizza VS Zapiekanka ? ♥
Pizza :D
5. Lubisz nosić spódniczki i sukienki ? ♥
Kocham <3
6. Masz rodzeństwo ? ♥
Nie ;/
7. Ulubione zajęcie ? ♥
Granie w siatkę i słuchanie Afro :D
8. Kim chcesz zostać w przyszłości i co robisz w tym kierunku ? ♥
Lekarzem. Jestem na biol chemie :)
9. Jesteś od czegoś uzależniona ? Nie wliczając Afromental. ♥
Od kibicowania i sportu :D
10. Łatwo nawiązujesz kontakt z ludźmi ? ♥
Zależy z jakimi :P

Blogi które nominowałam:
 http://afromental-life-story.blogspot.com/
http://lubietocochceiniccidotego.blogspot.com/
http://musisz-po-prostu-sie-trzymac.blogspot.com/
http://opowiadanie-afromental.blogspot.com/
http://afroopowiadanie.blogspot.com/
http://afroluskoweopowiadanie.blogspot.com/
http://afromentalowe-historie.blogspot.com/
http://magdziapek.blogspot.com/
http://afromental-to-rodzina.blogspot.com/
http://afromentalrozwalasystem.blogspot.com/
http://opowiadaniee-afromental.blogspot.com/

Pytania do nominowanych :)
1.Trampki czy szpilki?
2.Facebook czy nk?
3.Ulubiony film?
4.Lubisz seriale?
5.Kiedy zaczął się twój szał na Afromental?
6.Co skłoniło cię do założenia bloga?
7. Ukochany sport?
8. Grasz na instrumencie? Na jakim?
9. Lubisz śpiewać?
10. Ulubiona piosenka?
11. Morze czy góry? Czemu?

środa, 9 października 2013

Ogłoszenie szczególnie dla AfroLuśki :D

Jeśli macie do mnie jakieś pytania nie związane z danym rozdziałem albo po prostu chcielibyście ze mną pogadać możecie się ze mną skontaktować na poczcie : parasol0123456789@wp.pl :D

sobota, 5 października 2013

Rozdział 14

Dwa tygodnie później/ Tośka
Dziś przede mną najważniejszy sprawdzian maturalny. Biologia. Reszta poszła mi w miarę. Nie mogę narzekać. Ale zobaczymy jak będą wyniki. Jednak jeśli dziś zawalę to w życiu nie dostanę się do Warszawy. Chyba się załamię. Na szczęście Patrycja nie odzywała się do mnie od sytuacji w klubie. Myślę, że może odpuściła. Ja mogłam się na nauce skupić. Wojtek nie mógł przyjechać bo mają trasę. Zobaczę się z nim za tydzień. Dziś są jeszcze moje urodziny i rodzice nie wypuścili mnie bez zdmuchnięcia świeczek. Stojąc pod salą dostałam sms od Mary.
Będzie dobrze. Zobaczysz. I wszystkiego najlepszego :*
Uśmiechnęłam się, odpisałam i oddałam telefon wychowawcy bo nie można wnosić na salę. I weszłam. Zaczęły się jedne z najważniejszych chwil w moim życiu.
Ten sam czas/ Tomson
Wczoraj mieliśmy koncert w Poznaniu. Spotkałem się z Marą. Od tygodnia jesteśmy parą. Zakochałem się w nią. Wpadłem po uszy tak jak Wojtek, który szykuje niespodziankę dla swojej ukochanej.. Jechaliśmy busem, słuchałem muzyki kiedy usłyszałem dzwonek telefonu. To była moja dziewczyna
- Hej jedziecie już? - zapytała
- Cześć kochanie. Tak jedziemy - odpowiedziałem
- To dobrze. Wszystko już jest przygotowane
Po maturze/ Tosia
- I jak ci poszło? - zapytała się moja koleżanka
- Nie tak źle jak myślałam, ze będzie - odpowiedziałam - a tobie?
- Zobaczymy na wynikach - uśmiechnęła się i opuściłyśmy budynek szkoły.
Nagle zobaczyłam grupkę ludzi którzy na coś patrzyli. Podeszłam bliżej i nagle wyszedł z tego okręgu Wojtek z pięknym, dużym bukietem moich ulubionych kwiatów czyli tulipanów.
- Hej kochanie - powiedział i pocałował mnie
- Hej a co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona
- Przyjechałem. Proszę to dla ciebie. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i na pewno zdanej matury. - powiedział a ja rzuciłam mu się na szyję, a po policzku poleciała mi łza
- Ej mała, nie płacz. Jestem tu przy tobie. - powiedział troskliwie
- Brakowało mi ciebie przez ten czas - odpowiedziała
- Mi ciebie też - pocałował mnie - chodźmy do auta. Mam jeszcze jedną niespodziankę
- Ale ja się muszę przebrać żeby gdzieś jechać.
- Przecież pięknie wyglądasz.
Wyglądałam tak.
- No dobra - uległam i odjechaliśmy spod szkoły.
Gadalismy całą drogę. Stęskniliśmy się za sobą. Po jakiś 30 minutach dojechaliśmy na miejsce. Była to polana koło lasu. Nagle zobaczyłam koc, jedzenie i wino.
- Dojechalismy - usłyszałam
Wysiedliśmy z samochodu i usiedliśmy na kocu.
- To jest moja 2 niespodzianka dla ciebie. Będzie jeszcze 3 ale to później. - nalał wina i podał mi talerzyk.
Zjedliśmy, napiliśmy się znaczy Łozo tylko lampkę bo jechał samochodem i siedzieliśmy patrząc jak zachodzi słońce
- Bardzo cię kocham - powiedziałam
- ja ciebie też. Najchętniej bym tu teraz z tobą został na zawsze- pocałowaliśmy się. Trwaliśmy tak kilka minut.
- Musimy jechać. Jeszcze jest jedna częśc niespodzianki - usłyszałam
- Z tobą mogę jechać wszędzie - uśmiechnęłam się i wsiedliśmy do samochodu
- Muszę zawiązać ci oczy - powiedział
- Ok
Dojechaliśmy po 10 minutach. Wojtek prowadził mnie gdy wysiedliśmy. Było bardzo cicho i wydało mi się to dziwne, ale ufałam mu. Nagle usłyszałam
- Stój. Odwiąże ci oczy.
Wreszcie pomyślałam i po chwili zobaczyła......





Jest rozdział. Jak myślicie co Tosia zobaczyła? :)_

sobota, 28 września 2013

Rozdział 13

Przed imprezą/Tomson
Bardzo się cieszę, że mogliśmy przyjechać do rodzinnego miejsca Tośki. Było cudownie. Teraz jedziemy na imprezę. My z chłopakami busem, a dziewczyny autem kochanej Łoza. Fajny ma ten wóz. Widać, że rodzice bardzo ją kochają dając jej taki prezent. Myślę, że dzięki klubowi lepiej poznam się z Marą. Spodobała mi się od pierwszego ujrzenia. Obie z Tośką wyglądały cudownie gdy do nas przyszły, ale Tosia to po pierwsze dziewczyna Łoza, a po drugie traktuje ją jak przyjaciółkę, siostrę i tyle, natomiast jej best friend to coś innego. Czuje, że coś może z tego być.
Klub/ Wojtek
Jechaliśmy jakieś 20 minut. Następnie wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do klubu. Było dość tłoczno, ale znaleźliśmy stolik dla takiej dużej bandy jak my ( było nas 9 osób). Przyszedł kelner i chciał przyjąć zamówienie.
- 9 drinków poprosimy - wyrwał się Śniady
- Nie ja nie pije - odezwała się Tośka
- Ze mną nie wypijesz - zaśmiał się
- Ktoś musi prowadzić przecież - odpowiedziała
- To Może ja nie będę pił, a ty zamów sobie bo on ci nie odpuści - wtrąciłem się
- Dobra ale tylko jednego i to słabego. Nie chcę, żeby mi prąd odcięło - uśmiechnęła się
- A naszym kto będzie jechał? - zapytał się Torres
- Poświęcę się dla was - krzyknął Tomson
- No to 7 poprosimy - powiedział Lajan a kelner odszedł
Po chwili Tomek zaprosił Marikę do tańca. Ta zgodziła się, a my z Tosią to widząc planowaliśmy coś aby nikt im nie przeszkodził i powiedzieliśmy o wszystkim chłopakom. Umówiliśmy się, że tylko kilka razy zatańczą z Marą, a tak to będziemy wypychać Tomsona. Po chwili przyszedł kelner z zamówieniem i musiałem patrzeć jak inni piją a ja nie. Ale cóż robiłem to dla dziewczyny. Następnie poszliśmy potańczyć. Drugi kawałek jaki puścili był wolny i przytuliłem Tośkę, a ona położyłą swoją głowę na moim ramieniu.
- Kocham Cię - usłyszałem
- Ja ciebie bardziej - odpowiedziałem i bardziej ją przytuliłem.
Po tańcu dziewczyny poszły do toalety, a my gadaliśmy przy stoliku.
- Tomuś widzę, że ktoś ci wpadł w oko - krzyknął Baron
- No fajna jest i w ogóle - zawstydził się Tomek co było dziwne
- No to my ci ja pomożemy zdobyć prawda chłopacy - krzyknąłem
- Prawda - wszyscy się zaśmiali i wypili następną kolejkę.
Toaleta/Tosia
- Wpadłaś w oko Tomkowi - powiedziałam
- Ja no coś ty nie przesadzaj - odpowiedziała Mara
- Pamiętasz jak się śmiałaś, że też kogoś wyrwiesz? I wyrwałaś
- Tak uważasz. No może
- Nie może tylko na pewno. Walcz o niego - zaśmiałam się
- Ok. Ale w ciebie to Wojtek też tak patrzy jakby nikogo innego nie było obok niego - uśmiechnąła się moja przyjaciółka, a ja jej także uśmiechem odpowiedziałam
- Dobra. Chodź pewnie się już o nas martwią - wybuchnęłyśmy śmiechem.
Toaleta byłą nie daleko głównego wejścia. Gdy wychodziłyśmy zauważyłyśmy wchodzącą Patrycję. Załamałam się. Nawet tu jest ona. Ale stwierdziłam, że nie będę się nią przejmować tylko będę się bawić. Kiedy podeszłyśmy do stolika Dziamas zaprosił mnie do tańca, Tomek Marę, a reszta oprócz Barona i Łoza tańczyła z jakimiś innymi dziewczynami. Z Grześkiem świetnie mi szło. Wygłupialiśmy się i w ogóle. Nagle gdy spojrzałam na nasz stolik zauważyłam, że obok chłopaków siedzi Patrycja. Postanowiłam tam iść. Perkusista poszedł ze mna
- Cześć Patrycja - powiedziałam
- O cześć Tośka. Właśnie poznaje się z twoimi znajomymi - odpowiedziała triumfalnie jak zawsze
- Tak , a swoich nie masz? Jesteś sierotką Marysią, bo chyba sama tu nie jesteś - nie mogłam się powstrzymać
- Jestem ciekawa tylko . Przecież kiedyś się trzymałyśmy i miałyśmy tych samych znjomych
- Dobrze powiedziałaś kiedyś. Nie pamiętasz co się stało od tego momentu?
- Nic takiego. Ten twój były to i tak dupek był choć ładny dlatego nie mogłam zrozumieć dlaczego jest z tobą. Myślałam, że może dla jakiegoś zakładu czy coś, ale on coś w tobie widział, tylko nie wiem właśnie co - odpowiedziała, a w moich oczach pojawiły się łzy
- Co powiedziałaś? - wtrącił się Wojtek - lepiej popatrz na siebie. Tosia nie dość, że jest piękna to utalentowana i mądra. A ty potrafisz tylko zawalać jej życie, ale teraz to się skończy bo ja na to ci nie pozwolę - zaczął atakować ją Łozo, a ona wtedy wstała i poszła
- Co za okropna baba - powiedział Baron
- A ty Wojtek źle powiedziałeś, że ma kogoś kto ją obroni. Teraz Tosia nie masz tylko jego ale jeszcze nas, cały zespół. Nie będzie ci wredny babsztyl ubliżał - powiedział Grzesiek
- Dziękuje wam naprawdę - odpowiedziałam przez łzy i spojrzałam na Łoza, który tylko mnie przytulił i pocałował.
Kiedy wszyscy wrócili z parkietu Baron opowiedział całą sytuacje i wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, ze zmywamy się z klubu.



Jest następny. Dzięki za mówienie o moim blogu :D 
Jakie macie uczucia na temat Patrycji?
Komentujcie i czytajcie a sprawicie mi wielkiiiiii prezent :D

piątek, 27 września 2013

Rozdział 12

Między graniem pierwszym, a następnym gdzie przywitamy Afro była tylko niecała godzina przerwy. Nie było szansy abyśmy z Marą pojechały do domu, przebrały się i wróciły. Dlatego po koncercie poszłyśmy do koleżanki z orkiestry, z którą wcześniej gadałyśmy i zostawiłyśmy u niej rzeczy. Ja ubrałam się tak, a moja przyjaciółka wymyśliła to. Zrobiłyśmy makijaż : ja taki, a ona to. A następnie znajoma uczesała nas ja i Marika. Zaraz potem szybko pobiegłyśmy pod scenę. Zobaczyłyśmy nadjeżdżającego busa i nagle kapelmistrz dał znak. Zaczęliśmy grać. Nie wierzyłam, że taką piosenkę można tak dobrze zagrać na takich instrumentach. Chłopacy wyskoczyli z auta i z zaciekawieniem słuchali naszej wersji. Gdy skończyliśmy Tomson złapał za mikrofon i powiedział:
- Brawa dla waszej orkiestry - zwrócił się do publiki - powinniście wspierać ich, a zwłaszcza pan burmistrz. Tym utworem pokazali, że jest to grupa młodych, mega utalentowanych ludzi, którzy uwielbiają razem tworzyć. Panie kapelmistrzu cały nasz zespół składa przed panem ukłon - i oczywiście pojawił się zaciesz na jego twarzy, a następnie poszedł do chłopaków.
- To dziękuje na dziś. Spisaliście się świetnie. Widzimy się na próbie - powiedział nasz szef i razem z moją przyjaciółką szybko pobiegłyśmy do moich rodziców, aby oddać im nasze instrumenty. Następnie podeszłyśmy do bramek i usłyszałyśmy ochroniarza:
- Nie macie przepustek. Wstęp wzbroniony.
Przed koncertem/ Wojtek
Gadałem właśnie z chłopakami na temat wyjścia na scenę gdy usłyszałem krzyk Tośki:
- Wojtek !
Szybko podbiegłem i zapytałem się:
- Hej kochanie. Co jest?
- Bez przepustek nas nie wpuszczą - uśmiechnęła się, a ja o tym na śmierć zapomniałem.
- A tak proszę - podałem wejściówki dziewczyną.
- Poznaj Marę, a ty Wojtka - przedstawiła nas Tosia
- Hej. Tośka dużo o tobie opowiadała także cieszę się, że mogę cię w końcu poznać - powiedziałem
- Mi również miło - odpowiedziała z uśmiechem
- To chodźcie do chłopaków, bo się za tobą stęsknili prawie jak ja - zaśmiałem się do Tosi
- No ok - odpowiedziała
Kiedy doszliśmy chłopacy o czymś gadali, a gdy nas zobaczyli od razu rzucili się na moją dziewczyne
- Siema, hej Tośka - mówili jeden przez drugiego. Ona im odpowiedziała
- A buziaki na przywitanie to gdzie - wtrącił się Tomson z uśmiechem
- No tu - powiedziała radośnie i dała każdemu całusa w policzek.
- Ja się czuje zazdrosny. Całujesz tylu chłopaków w mojej obecności, a ja nic nie dostałem na przywitanie - powiedziałem z fochem w głosie
- Naprawdę jesteś zazdrosny? - zapytała podchodząc do mnie
- Tak - zaśmiałem się i nagle zostałem mocno pocałowany
- Jeszcze - zapytała z uśmiechem
- Nie już nie - odpowiedziałem
- Poznajcie moją przyjaciółkę Marę - zmieniła temat. Pogadaliśmy chwilę z dziewczynami, a następnie poszliśmy na koncert.
Koncert/ Marika
Występ był świetny. Ludzie tłoczyli się koło sceny, a ja z przyjaciółką bezkarnie z drugiej strony mogłyśmy się wsłuchiwać. Nagle Łozo złapał Tośkę i zaciągnął na scenę. Razem z Tomsonem śpiewali do niej :,, Hey girl with the blue blue eyes". Fajnie to wyglądało.
Po koncercie/ Tosia
Koncert był świetny. Po nim chłopcy poszli rozdawać autografy. Nagle zauważyłam, że do Wojtka podchodzi Patrycja. Wiedziałam, że coś knuje dlatego też do niego podeszłam i złapałam go za rękę.
- Mogę autograf? - zapytała - jestem twoją wielką fanką
- Jasne - Łozo złożył autograf w jej notesiku, ale zauważył, że to ona i od razu potem objął mnie i poszliśmy do ich zespołowego namiotu. Gdy weszliśmy byłą tam Mara z Tomsonem. Gadali, ale widać było, że są sobą zauroczeni. Nie chcieliśmy im przeszkadzac, ale za nami stanęła reszta zespołu więc weszliśmy.
- Ja proponuje oblać dzisiejszy koncert, poznanie Mary i oczywiście w końcu spotkanie z naszą kochaną Tosią. - rzucił Śniady i uśmiechając się do mojej dziewczyny puścił jej oczko
- Ej ty się nie zapędzaj - zaśmiałem się
- Spokojnie stary. Ale wiesz jakbyś go nie chciała to ja jestem zawsze otwarty- wszyscy wubuchnęliśmy śmiechem.
- To lecimy na tą imprezę - zapytał Torres
- Na jasne. Panie przodem - odezwał się Lajan i wszyscy wyszliśmy.



Jest kolejny. Myślę, że się podoba. Jak myślicie co knuje Patrycja? Między Marą a Tomkiem zaiskrzy? Piszcie komentarze :) a jeśli mój blog się wam podoba, a macie swojego to napiszcie u siebie o tym małym blożku. ;) Może powiększymy wtedy grono czytelników, co zaowocuje nowymi pomysłami :)

środa, 25 września 2013

Rozdział 11

Park/Tosia
Następne kilka minut rozmawialiśmy na temat koncertu i moich wejściówek za kulisy. Gdy skończył się temat siedzieliśmy w milczeniu, które było równie miłe jak cisza. Spojrzałam na chwilę na ławkę z dziewczynami i zobaczyłam że oczywiście mnie obgadują. Wiedziałam, że Patrycja już myśli jak teraz sprawić aby rozbić mój nowy związek. Nagle poczułam jak Wojtek mnie mocno do siebie przyciąga i całuje w głowę. Ucieszyło mnie to ale zapytałam:
- Co tam?
- Nic po prostu myślałem o tym co mówiłaś o tej dziewczynie i wyobraziłem sobie, że jakimś cudem skłóciła nas ze sobą. Zrozumiałem, że nie mógłbym teraz bez ciebie żyć i jesteś całym moim szczęściem - odpowiedział i ścisnął mnie jeszcze bardziej
- Bardzo mnie to cieszy, ale jak mnie mocniej ściśniesz to sam mnie z życia usuniesz - zaśmiałam się.
- Dobrze - puścił
- Idziemy do domu bo robi się zimno trochę - powiedziałam
- No jasne, że możemy iść. Nie dziwie się że ci zimno w tej sukience. masz moją marynarkę. - zdjął z siebie i założył na mnie swoje ubranie
- Dziękuje - odpowiedziałąm a on mnie pocałował
- Proszę - powiedział - chodź tu blisko to cie ogrzeje - przyciągnął mnie i mocno objął.
Tak doszliśmy do domu.
Dom Tośki/ Wojtek
Weszliśmy do środka i od razu dostaliśmy ciepłą herbatę i ciasto przygotowane przez moją dziewczynę. Porozmawiałem jeszcze trochę z tatą Tosi i z przykrością musiałem wracać do Warszawy.
- To ja ci ciasto zapakuje i coś z obiadu. - powiedziała mama Tośki
- Ja ci pomogę - i obie poszły, a ja zostałem sam na sam z panem tego domu.
- Więc słuchaj Wojtek - zaczął - dzisiaj ukazałeś się jako dość dobry chłopak jednak musisz wiedzieć,że to jest moja jedyna córka i będę się tobie przyglądać. Nie pozwolę jej skrzywdzić. Ostatnio jak chłopak ją zdradził to wiedz, że gdyby nie ona to nie wiem co bym mu zrobił. Także drugiego takiego błędu nie popełnie i nie pozwolę jej skrzywdzić.
- To jest nas dwóch - odpowiedziałem poważnie
- I to mi się podoba - uśmiechnął się
Zaraz potem weszła moja dziewczyna z mamą i dostałem od nich pakunek bardzo dużych wielkości. Miałem poczęstować tym chłopaków. Pożegnałem się z jej rodziną i wyszedłem. Tosia odprowadziła mnie do samochodu.
- Musisz już jechać? - zapytała
- Muszę, ale za tydzień się widzimy, później tylko twoja matura i jesteś całą moja - zaśmiałem się
- No nie wiem nie wiem - uśmiechnęła się i pocałowaliśmy się na pożegnanie a ja odjechałem.
Następny dzień/ Tomson
Właśnie przyjechałem na próbę. W domu zobaczyłem Łoza z wielkim pakukiem, który rozpakowywał. Podszedłem do niego.
- Siema - krzyknąłem
- Siema - odpowiedział zadowolony
- Jak tam było u przyszłych teściów? - zapytałem
- Super. Jej rodzice są cudowni i babcia też. Zobacz to jedzenie mi dali i mam was nim nakarmić, a ciasto Tośka robiła.
- Nie wiedziałem, że drzemią w niej takie talenty
- Oboje jeszcze o niej wielu rzeczy nie wiemy - zaśmiałem się
Kiedy wszyscy się zeszli zaczęliśmy konsumować. Jedzenie było pyszne. Biliśmy się o ostatnie kawałki.
Dzień koncertu/Tosia
Oczywiście cały tydzień spędzilam w książkach z małymi przerwami na telefony Wojtka i spotkania z Marą. Dziś od  mamy koncert na festynie, a wieczorem przed występem chłopaków mamy ich przywitać grając. Kapelmistrz wymyślił, że zagramy It's my life. Nawet nieźle nam wychodzi. Załatwiłam z kapelmistrzem, że podczas tego przywitania nie będę musiała być w naszym stroju i Mara też bo idzie ze mną za scenę.


Miał być wcześniej i jest :D Jak wam się podoba. Jesteście ciekawi co się stanie podczas występu? :P

poniedziałek, 23 września 2013

Dziękuje :*

No i mamy ponad 1000 wyświetleń. Bardzo wam za to dziękuję i się ciesz :D Niestety ich ilość nie przekłada się na komentarze, których prawie nie ma a każdy daje naprawdę wielkiego kopa do pisania. Jeśli ich ilość się zwiększy obiecuję spróbować wstawiać rozdziały częście. Jeszcze raz dziękuje :D

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 10

Niedziela/Tośka
Cały tydzień minął mi bardzo pracowicie. Tylko książki, książki i książki. Co to matura robi z człowiekiem. Dzisiaj odpuściłam. Przecież wraca tata i przyjeżdża Wojtek. Wstałam o 8:00 rano i poszłam pod prysznic. Ubrałam się i zrobiłam ciasto. Taka mała niespodzianka dla mamy, która razem z babcią całą sobotę przygotowywały dzisiejszy obiad. O 10:30 weszła do kuchni mama.
- Cześć. A co ty tam robisz tak wcześnie? - spytała zdziwiona.
- Upiekłam ulubione ciasto taty - odpowiedziałam radośnie
- Chcesz się podlizać - zaśmiała się mama
- Może troszeczkę - szepnęłam
- Jedziesz ze mną po niego? - zapytała po chwili
- Tak tylko się przebiorę
Poszłam i ubrałam się tak. o 11:00 byłyśmy już w samochodzie. Ja prowadziłam bo szybciej jeżdże, a tata już czekał na nas u swojego kolegi, z którym wrócił z pracy. Jechałyśmy jakieś 15 minut. W końcu dojechałyśmy na miejsce.
- Cześć tato - krzyknęłam i rzuciłam mu się na siłę.
 - Cześć - odpowiedział - a czy ty czegoś nie chcesz, że taka miła jesteś - powiedział zdziwiony
- Tosia dzisiaj na obiedzie chce ci kogoś przedstawić - odezwała się mama a ja spuściłam wzrok z ojca bo trochę się bałam.
- O. No to dzisiaj widzę będzie ciekawie - wtrącił się pan Bartek, kolega taty
- No zobaczymy zobaczymy. Ale spokojnie - odpowiedział mój opiekun i uśmiechnął się do mnie.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy u znajomego i wróciliśmy do domu. Razem z mamą i babcią przygotowałyśmy salon na obiad, a później ja poszłam się przebrać. Nie wiedziałam co założyć. Zdecydowałam się na to. Zrobiłam taki makijaż i uczesałam się tak. O godzinie 16:15 zobaczyłam samochód Wojtka i wyszłam z domu.
Ten sam czas/ Wojtek
Kiedy wysiadłem z samochodu zobaczyłem Tosię. Pięknie wyglądała. Bardzo za nią tęskniłem.
- Hej kochanie. Ślicznie wyglądasz. To dla ciebie - powiedziałem i podałem jej bukiet czerwonych tulipanów, który kupiłem oraz buziaka
- Dziękuje - powiedziała i uśmiechnęła się - Denerwujesz się - zaytała
- Troszkę - wydobyłem z siebie słowa
- Nie ma czego chodź - pociągnęła mnie do domu - Moją babcię i mamę już znasz, a to jest mój tata Antek, a to mój chłopak Wojtek - przedstawiła nas sobie
- Miło mi pana poznać - powiedział jej tata
- Mi także - odpowiedziałem i podałem mu wino, które dla niego kupiłem i małe bukiety dla pań.
- To może ja wstawię to do wody - Tosia wzięła bukiety i wyszła aby poszukać wazonu, a ja zostałem sam z jej tatą, bo mama i babcia poszły po jedzenie.
- To jest pan muzykiem tak? - zostałem zapytany
- Tak. Jest to moja wielka pasja i cieszę się, że mogę na tym zarabiać - odpowiedziałem. Później usłyszałem jeszcze kilka pytań, a następnie przyniesiono jedzenie. Było naprawdę pyszne. Rozmowa także rozkręcała się z każdą chwilą. Rzeczywiście rodzina Tosi jest bardzo fajna. I wydawało mi się, że jej tata chyba mnie polubił. Kiedy zjedliśmy przyniesiono jeszcze ciasto. Następnie moja dziewczyna zaproponowała spacer, ale jej rodzice powiedzieli, że oni zostaną w domu i poszliśmy sami.
- Mówiłam, że nie będzie tak źle - uśmiechnęła się do mnie Tosia
- No faktycznie, było bardzo miło - odpowiedziałem.
- Ciesz się, że mój tata cię polubił - wyczułem ulgę w jej głosie
- To bardzo towarzyski człowiek. fajnie, że masz takiego tatę. W pewnym sensie ci zazdroszczę. Ja swojego mogę tylko sobie przypominać - powiedziałem
- Ej nie smuć się. Na pewno cie widzi i jest z ciebie dumny. A teraz mój tata może być dla ciebie jak twój - spojrzała na mnie a ja ją pocałowałem.
Doszliśmy do parku i Tosia zaproponowała żebyśmy usiedli na ławcę za placem zabaw.
- To moja ulubiona ławka. Łączę z nią wiele wspomnień - powiedziała
Kiedy przechodziłyśmy przez plac zabaw usłyszałem, że 2 dziewczyny siedzące tam powiedziały do Tosi cześć a ona im niechętnie odpowiedziała
- Kto to ?  zapytałem
- Ta co nic nie powiedziała to dziewczyna, z którą przyjaźniłam się w gimnazjum, a później odwaliło jej coś, chciała skłócić mnie z Marą i zdradził mnie z nią mój były, a tamte dwie to koleżanki z orkiestry, które sę z nią trzymają.
- To ja cię będę przed nią chronić - dałem jej buziaka i objąłem ją
- Dziękuje - odpowiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy
- Ej, mała nie płacz masz mnie ja nie pozwolę cię skrzywdzić - po tych słowach ona nic nie powiedziała tylko się we mnie wtuliła - a właśnie jeszcze z Marą mnie musisz poznać tyle o niej mówisz
- Za tydzień na koncercie - powiedziała i uśmiechnęła się
- O widzisz właśnie o to chodzi. Kocham ten uśmiech - a ona uśmiechnęła się jeszcze bardziej. Doszliśmy do ławki i usiedliśmy. Widziałem, że dziewczyny nas cały czas obserwują i coś mówią.
- Muszę ci coś powiedzieć - nagle usłyszałem Tosię
- Tak? - zapytałem, a ona spojrzała na mnie i powiedziała
- Zdecydowałam się gdzie idę na studia
Wtedy zamarłem. Chciałem ją mieć jak najbliżej, ale nie mogę wybierać jej edukacji
- I przemyślałam wszystkie za i przeciw i idę do..... - moje serce biło jak szalone - do Warszawy - wypowiedziała i uśmiechnęła się bardzo
Poczułem się tak jak wtedy w samochodzie na stacji gdy mnie pocałowała
- Naprawdę? - nie mogłem uwierzyć - Bardzo się cieszę. Kocham Cie - powiedziałem i namiętnie ją pocałowałem.






I jest 10 rozdział. Myślałam że skończę wcześniej a tu taka niespodzianka :) Jeszcze kilka wyświetleń i będzie ich 1000. To dla mnie wielki prezent :D Dziękuje wszystkim którzy tracą czas aby wejść tu i poczytać coś takiego. DZIĘKUJE :D

sobota, 14 września 2013

Rozdział 9

- No to chłopie gratulujemy - krzyknęli chłopacy
- A dziękuje - powiedziałem
- To co kiedy nam przedstawisz ją oficjalnie? - zapytał Lajan
- Myślę, że może jak na koncert pojedziemy - stwierdziłem
- To dobry pomysł - odpowiedział Tomson jak zwykle z uśmiechem - a teraz idziemy to uczcić - rzucił i wszyscy poszliśmy do klubu.
Następny dzień/ Tośka
Dzisiaj wraca Mara z Londynu. Muszę się z nią koniecznie spotkać. Pisałam jej, że mam dla niej niespodziankę. Jestem ciekawa jej reakcji. Ale narazie muszę posiedzieć nad książkami. Za dwa tygodnie matura, a ja mam wrażenie, że nic nie umiem. Ślęczalam nad książkami 5 godzin. Skończyłam o 13:30. Zjadłam obiad, przebrałam się tak i pojechałam, oczywiście jeszcze z nogą w łupce, ale już mnie ona nie bolała, do sąsiedniej miejscowości. Kiedy dotarłam na miejsce zobaczyłam samochód rodziców przyjaciółki, dlatego wiedziałam, że jest już w domu bo mieli po nią wyjechać. Zadzwoniłam do drzwi i zobaczyłam moją best friend w drzwiach.
- Hej wchodź - powiedziała na powitanie - tata mówił mi, że znowu byłaś w szpitalu. Ale podobno był ktoś z tobą i powiedział, że jesteście parą to ja teraz czekam na wyjaśnienia dlaczego teraz się dopiero dowiaduje i kto to? - zapytała podniecona
- Może chodźmy usiąść bo jak się dowiesz padniesz z wrażenia - powiedziałam śmiejąc się. Poszłyśmy więc do niej do pokoju. Usiadłyśmy i zaczęłam jej opowiadać.
- Pamiętasz jak pisałam ci, że jadę do Warszawy? No to pojechałam i miałam wracać od razu po rozmowie z Afro bo miałam wtedy autobus, ale oni uparli się, że razem z Gają mamy zostać na próbie, bo jak nie to nie zagrają u nas.
- A to szantażyści - zaśmiała się Mara
- Nie przerywaj mi bo się nic nie dowiesz - tym razem ja ją zaszantażowałam
- No dobra mów mów - odpowiedziła
- No i Łozo się zaoferował, że mnie odwiezie do domu. Ja oczywiście na początku nie chciałam, ale później się zgodziłam. I po tej próbie pojechałam do salonu do Gaji, a następnie przyjechał po mnie Wojtek i wyjechaliśmy z Warszawy. Rozmowa nam się świetnie układała. Gdy zgłodnieliśmy zjechaliśmy na stację benzynową. Pech chciał, że była jakaś wycieczka z liceum i dziewczyny obstąpiły Wojtka i nie chciały wypuścić. Dlatego okłamał je, że jestem z nim życiowo i wtedy udało się mu uwolnić z tego kółka. Po kupieniu hot dogów poszliśmy je zjeść do samochodu i wtedy Wojtek pocałował mnie i wyznał mi miłość i o już wiesz kto. - zaśmiałam się - potem widziałam, że zwalniał, żebyśmy dłużej jechali, a potem zawiózł mnie do szpitala i stąd twój tata wie. Kiedy się z nim żegnałam widziała wszystko mama, a nie chciałam jej narazie mówić ze względu na Maćka. Myślałam, ze dostanę zjebkę ale mama była wyrozumiała i postawiła warunek że mam przedstawić go za tydzień tacie.I to wszystko - gdy skończyłam Mara miała otwarte usta i nic nie mówiła co do niej nie podobne. W końcu wydusiła z siebie:
- Żartujesz chyba. Jesteś z Wojtkiem? Tym Wojtkiem?
- Tak jestem - uśmiechnęłam się, bo jej mina była godna kabaretu
- To ja ci gratuluje - uścisnęła mnie - ale musisz mnie z nim poznać i z resztą też może i ja kogoś wyrwę - wybuchnęłyśmy śmiechem
- A i jeszcze jedno. Za to że ich ściągnęłam z Warszawy do nas burmistrz daje nam kasę na nowe instrumenty
- On nam daję kasę na instrumenty? To jakiś cud - zaśmiała się Mara
- Też się zdziwiłam - uśmiechnęłam się
Pogadałyśmy jeszcze trochę i ja wróciłam do domu. Chciałam usiąść do książek gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu : Hey ya outkast. Na wyświetlaczu pisało : Wojtek <3. Wymieniliśmy się numerami przed spotkaniem z burmistrzem. Odebrałam i usłyszałam:
- Cześć kochanie. Stęskniłem się za Tobą co robisz?
- Hej ja też się stęskniłam. Właśnie wróciłam od Mary i mam zamiar usiąść do książek. Ale jest pewna sprawa.
 - Jaka?
- Moja mama nas widziała gdy odjeżdżałeś...
- I co? Wszystko dobrze? - powiedział opiekuńczo
- Tak ale jest warunek zaakceptowania ciebie
-Jaki?
- Przyjedziesz do mnie w niedziele i przedstawie cię moim rodzicom i babci oficjalnie - powiedziałam
- Dobrze będę. Bardzo się cieszę, że chcą mnie poznać. I przynajmniej trochę zaspokoję moją tęsknotę - powiedział ze słyszalnym uśmiechem, a ja poczułam ciepło na sercu.



I mamy kolejny rozdział. Miał być dłuższy, ale dzisiaj nie mam czasu a jutro jadę na koncert więc nie miałabym kiedy dopisać. Mam do was taką prośbę, oczywiście bardzo mi będzie miło jeśli będziecie komentować czy wam się podoba czy nie, ale oprócz tego lub bez tego napiszcie w komentarzach ile macie lat, ponieważ chciałabym wiedzieć do jakich ludzi trafiam, starszych, czy młodszych beze mnie. A oprócz tego kibicujcie teraz Marcinowi Matkowskiemu i Mariuszowi Fyrstenbergowi, a jeśli oni dziś wygrają to jutro Łukaszowi Kubotowi, Michałowi Przysiężnemu i naszym deblistom. :D

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 8

- No właśnie mamo. Przepraszam, ze nie powiedziałam ci od razu. Jesteśmy z Wojtkiem razem, ale krótko. Chciałam powiedzieć tobie, babci i tacie tak oficjalnie ale później. Poza tym jest ode mnie 10 lat starszy. A ja wiem, że ty nie będziesz do niego ufna tak jak byłaś do Maćka. I to wszystko przez niego, dlatego chciałam poczekać trochę z tą wiadomością. - odpowiedziałam mamie i byłam gotowa na kazanie. Nagle usłyszałam.
- Dobrze, dobrze rozumiem. Ale gdy sobie przypomnę co przeżyłaś ostatnio to nie masz mi się co dziwić. Ale temu chłopakowi dobrze z oczy patrzy. Spróbuje być dla niego łaskawa. Ale pod jednym warunkiem, że jak tata przyjedzie to mu powiesz o wszystkim. - odpowiedziała mama z uśmiechem
- Powiem, obiecuje. Zaproszę Wojtka do nas żeby się poznali. Dziękuje ci mamo. Kocham cię mocno.
- Ja ciebie też. A to że jest od ciebie tyle starszy to masz w genach chyba. - zaśmiała się mama - przecież twoja babcia, a moja mama też była 10 lat młodsza od męża.
- Może masz rację. Powiedziałam i wróciłyśmy do kuchni.
Rok temu....../Tosia
- Hej Maciuś. Jesteś już w domu? Może wpadnę do ciebie? - powiedziałam do telefonu z uśmiechem
- Cześć kochanie. Wiesz co jestem ale mam pełno nauki na sesje i jakoś nie mam czasu - odpowiedział mój chłopak
- No dobra trudno, zdzwonimy się.
- Pa - pożegnał się
Postanowiłam zająć się czymś pożytecznym. Zaczęłam czyścić mój nowy kochany samochód, który dostałam od rodziców za prawo jazdy zdane za 1 razem. Moje auto wygląda tak. Podczas mycia samochodu zadzwonił mój telefon.
- Hej Tośka - usłyszałam
- No siemasz Mara. Co tam?
- A nic tak dzwonię co robisz?
- Myję mój nowy samochód - powiedziałam z podnieceniem w głosie
- To pewnie jedziesz do Maćka, mam rację ? - zapytała się moja przyjaciółka
- No właśnie nie bo uczy się do sesji - powiedziałam. Mara też dobrze go znała bo gra z nami w zespole.
- Jaką sesje? Przecież gadałam przed chwilą z Dominikiem i mówił, że wczoraj skończyli sesję, a przecież są razem w grupie.
- Tak? to może ja do niego pojadę i wyjaśnie to - odpowiedziałam i pożegnałam się z Marą.
Po umyciu samochodu przebrałam się tak i pojechałam. Jechałam jakieś 20 minut. Podeszłam do mieszkania Maćka i zobaczyłam, że drzwi są otwarte. Weszłam więc do środka, żeby zrobić mu niespodziankę i zobaczyłam go w kuchni całującego się z Patrycją - dziewczyną, która chciała skłócić mnie i Marę, a on o tym doskonale wiedział.
- Podła świnia. - krzyknęłam, a oni oderwali się od siebie - a ty co się tak gapisz? chcesz mi wszystko co dla mnie najważniejsze zabrać? - krzyknęłam do mojej o dziwo byłej koleżanki. Kumplowałyśmy się kiedyś, nawet siedziałyśmy razem w ławce w gimnazjum i nagle w nią coś strzeliło. Ona się tylko uśmiechęła, a ja wybiegłam z płaczem na klatkę, później do samochodu. Biegł za mną Maciek i krzyczał:
- To nie tak jak myślisz. Ja Cię kocham. Przepraszam. Zapomniałem się.
Nie chciałam go słuchać. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Z płaczem pojechałam do Mary. Dobrze, że była w domu a nie w Poznaniu. Maciek chyba za mną jechał, ale go zgubiłam. Zadzwoniłam do drzwi i otworzyła mi mama przyjaciółki.
- O boże, dziecko co się stało? - zapytała z troską pani Zuzanna
- Przepraszam ale nie mogę teraz o tym mówić. Jest Mara? - zapytałam przez łzy
- Jest wejdź. - wpuściła mnie.
- Co się stało - nagle wyskoczyła Mara
- Maciek on...on.... nakryłam go jak całował się z Patrycją....- powiedziałam i wybuchłam płaczem
- Chodź na górę - powiedział Mara i przytuliła mnie. Nic nie mówiła. Wiedział, że nie lubię gdy ktoś mnie na siłe pociesza. Powiedziała tylko:
- Sukinsyn. Ja go dopadę. A tą ździrę to chyba uduszę swoimi rękami.
Reszte dnia spędziłam u niej. Maciek dzwonił, pisał wystawał pod moim domem przez 2 miesiące ale ja byłam nieugięta.
Teraźniejszość, Warszawa/Wojtek
Dojechałem od razu na próbę. Wparowałem do DPT i poszedłem do chłopaków.
- Siema - rzuciłem na przywitanie
- No siema wojtuś gdzieś się tak długo podziewał?  - zapytał Tomson
- U Tośki byłem - odpowiedziałem ucieszony
- Czy ja dobrze rozumiem? - powiedział Dziamas
- Jeśli myślisz, że jesteśmy razem to tak jesteśmy i się z tego bardzo cieszę - powiedziałem uradowany.







I jest następny rozdział. Dzięki, ze czytacie mojego bloga, bo odwiedzin trochę jest za to komentarze dodają tylko Afroluśka i Tomsonowa Afromentalka dzięki wam dziewczyny :* Przywitać chce także nową obserwatorkę mojego bloga - max3001. A reszta pamiętajcie. Jeśli czytacie - komentujcie proszę! Pozdrawiam :D

poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 7

Po oderwaniu się od siebie pojechaliśmy do domu. Wcześniej ustaliliśmy, że zjemy obiad i wybierzemy się do gminy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce moja mama już stała z pożyczonymi dla mnie kulami od sąsiadki. Weszliśmy, opowiedzieliśmy co mówił lekarz a ja wysłuchałam kazania od mamy odnośnie biegania i pojechaliśmy. Dojechaliśmy do gminy po 5 minutach. Wysiedliśmy z samochodu i usłyszałam:
- Ale wielki budynek - powiedział ze zdziwieniem Wojtek
- No i ja właśnie nie wiem po co taki duży, ale jak sobie wybudowali to niech mają - uśmiechnęłam się i weszliśmy do środka. Poszliśmy do informacji i dowiedzieliśmy się, że burmistrz na nas czeka. Sekretarka zaprowadziła nas do niego.
- Dzień dobry - powiedzieliśmy oboje
- Witam serdecznie - odpowiedział pan Mariusz
- No to przywiozłam panu członka zespołu, może pan omówić z nim wszelkie szczegóły.
- Bardzo cie dziękuje Tosiu. Ja nie mogłem przyjąć tej pomocy bezinteresownie, ale jak nie chciałaś pieniędzy, to przeznaczymy je na nowe instrumenty do waszego zespołu.
- O dziękuje bardzo. Na pewno reszta się ucieszy. - powiedziałam - a teraz może panów zostawie ja nie jestem tutaj teraz potrzebna. - powiedziałam i wyszłam. Udałam się do gabinetu naszego dyrygenta aby podzielić się z nim radosną wiadomością.
- Dzień dobry panie Tomku
- O cześć Tosia - odpowiedział zaskoczony
- Mam dla pana dobrą wiadomość. Burmistrz daje nam kasę na nowe instrumenty! - krzyknęłam
- Żartujesz chyba. Jak to zrobiłaś?
- Mam swoje sposoby. - powiedziałam uśmiechnięta
- No to chyba muszę ci teraz kawę zaproponować. - odpowiedział radośnie dyrygent.
- Chętnie się napije. Wojtek podpisuje umowę z burmistrzem i takie tam więc mam czas - powiedziałam i od razu dostałam filiżankę dobrej kawy z mlekiem.
Gabinet burmistrza/Wojtek
- To są papiery, które dostałem od menadżera i w których zawarte jest to czego oczekujemy. Wystarczy, że pan podpisze i będziemy tu w następną sobotę - powiedziałem
- Dobrze - odpowiedział burmistrz i po przeczytaniu umowy podpisał ją. - Bardzo się cieszę, że panowie tu zagrają. Jestem też wdzięczny Tosi. Miło, że w naszej gminie są osoby, które znają tak sławnych ludzi.
- I to bardzo dobrze znają - odparłem - myślę, że to wszystko. Będę się zbierał. Do widzenie
- Do widzenia - pożegnał się ze mną burmistrz podając rękę i wyszedłem. Na korytarzu wpadłem na...tak... na Tosię.
- Dobrze, że już jesteś. Chodź pokażę ci waszą scenę - powiedziała Tośka i złapała mnie za rękę.
- Mam nadzieję , że to fajne miejsce - uśmiechnąłem się
- Zaraz zobaczysz
I nagle moim oczom ukazał się piękny, stary dworek z wieżami niczym zamek, a obok niego prototyp anfiteatru, a to wszystko w parku.
- To jest nasz dom kultury, czyli praktycznie budynek naszej, kochanej orkiestry, a to scena - krzyknęła Tosia
- Jest wspaniale - powiedziałem z niedowierzaniem
- Wiedziałam, że ci się spodoba - popatrzyła się na mnie a ja ją pocałowałem.
Wróciliśmy do samochodu i udaliśmy się w drogę powrotną.
- Wiesz, ja już muszę zaraz wracać do Warszawy. Tak mi się nie chce. Chciałbym z tobą zostać, ale mamy próbę wieczorem.
- Rozumiem Cię. Jedź ja też jeszcze muszę przypominać do matury. Widzimy się za 2 tygodnie, a z resztą są telefony sam mi to wczoraj mówiłeś. - powiedziała uśmiechnięta.
- To prawda - odparłem
Gdy dojechaliśmy do domu i mama oraz babcia Tosi dowiedziały się, że jadę powiedziały, że nie wypuszczą mnie bez herbaty i ciastka. Zgodziłem się i wszedłem jeszcze na chwile. Porozmawiałem z nimi. Były naprawdę miłe , ale musiałem wracać.
Dom/Tosia
Odprowadziłam Wojtka do drzwi, abyśmy mogli się swobodnie pożegnać.
- Będę za tobą strasznie tęsknił - powiedział Wojtek
- Ja za tobą też - odparłam a on dał mi całusa
- Kocham Cię - powiedział odrywając się ode mnie
- Ja Ciebie też - odpowiedziałam i pocałowaliśmy się na pożegnanie. Kiedy wyszedł zamknęłam drzwi i odwróciła się. W drzwiach od kuchni stała moja mama groźnie na mnie patrząc. Wtedy zrozumiałam : widziała i słyszała. Wiedziałam już po mnie
- Czy chcesz mi o czymś powiedzieć? - zapytała





Niespodzianka! Udało mi się dodać dzisiaj rozdział. Trochę nudny i krótki ale trudno. :) Jak myślicie jak zareaguje mama Tośki?

niedziela, 8 września 2013

Ogłoszenie

Przepraszam wszystkich ale dziś nie uda mi się dodać rozdziału nie mam weny twórczej przepraszam z całego serca i obiecuje że postaram się wrzucić jak najwcześniej :)

sobota, 7 września 2013

Rozdział 6

Po 5 minutach dojechaliśmy z mamą Tosi na miejsce. Moja dziewczyna leżała na ziemi i trzymała się za kostkę. Chciałem wyskoczyć, zapytać : co się stało, kochanie? ale nie mogłem. Wyszedłem razem z jej matką i usłyszałem
- Odnowiła mi się kontuzja stawu skokowego jak biegałam i nie mogę wstać.
- No to musisz jechać do szpitala. Pamiętasz co mówił ci ostatnio lekarz? - powiedziała pani Marlena
- Tak wiem. Przebiorę się w domu, spróbuje wziąć prysznic i pojadę tylko musicie mnie jakoś przetransportować do samochodu. - odpowiedziała Tosia z bólem w głosie.
- Ja ci pomogę - odpowiedziałem i zanim zdążyła wypowiedzieć choćby słowo podszedłem do niej, wziąłem ją na ręce i posadziłem w samochodzie.
- Dzięki - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
- Proszę - wspomniałem - przecież wiesz że dla ciebie wszystko - jednak to wypowiedziałem ciszej aby jej mama nie usłyszała.
Wtedy wszyscy usiedliśmy w moim samochodzie i pojechaliśmy do domu. Tosia przebrała się, zjadła coś i nie wiem jakim cudem wzięła prysznic na siedząco. Następnie zapytała się mamy i zapytała czy zawiezie ją do lekarza. Nie czekałem i powiedziałem
- Ja z tobą pojadę.
- Dziękuje ci - powiedziała i zaniosłem ją do auta.
Ruszyliśmy. Szpital był 20 km stąd. Zaczęliśmy rozmawiać.
- Wiesz jakiego stracha mi napędziłaś - powiedziałem do niej z wyrzutem
- Przepraszam ale nie mogę rzucić biegania. Poza tym od 4 miesięcy już było wszystko dobrze. Ale obiecuje, że teraz będę uważać - odpowiedziała
- No ja myślę - uśmiechnąłem się do niej a ona mnie pocałowała - jak masz mnie tak przepraszać to mogę się na ciebie częściej obrażać - wyszczerzyłem swoje zęby.
- Spadaj - stwierdziła i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Po 15 minutach dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy do szpitala.
Szpital/ Tosia
Kiedy Wojtek zaparkował powiedziałam
- Tam stoją wózki to jakbyś mógł mi podprowadzić
- Zaniosę Cię - przerwał mi
- Nie. Przecież nie ważę 5 kilo
- Nie ważysz 5,5 kg także mogę. A poza tym jesteś moją dziewczyną więc ciągle bym cię nosił na rękach.
- Dzięki - powiedziałam, a on mnie pocałował. Następnie Łozo opuścił samochód i zaniósł mnie na prześwietlenie. Po odebraniu zdjęcia zobaczyłam, że akurat ma dyżur mój lekarz prowadzący i zarazem tata Mary.
- O dzień dobry Tosia. Niech zgadnę staw skokowy? - zapytał widząc mnie.
- No i znowu pan wie o co chodzi - odpowiedziałam.
- Dobrze to zapraszam do mojego gabinetu.
Wtedy Wojtek wział mnie znów na ręce i niósł za doktorem.
- Niech posadzi pan ją na wózku - powiedział z troską pan Daniel
- Nie nie ja ją poniose - odpowiedział jeszcze bardziej troskliwy Wojtas
Po wejściu do gabinetu i obejrzeniu zdjęcia tata mojej bestfriend kazał pielęgniarzom jak zawsze wstawić moją nogę w łupkę i zaczął mówić:
- Codziennie zdejmuj to i...
- przemywaj szarym mydłem oraz najwcześniej na niej ustań jutro po południu - dokończyłam i uśmiechnęłam się do niego
- tak tak ty już znasz to na pamięć i jako przyszła pani doktor powinnaś o siebie dbać i przestać biegać takie długie dystanse na 4 miesiące przy najmniej. A pan jest jej chłopakiem? - lekarz nie rozpoznał Łoza
- Tak - powiedział nieśmiale Wojtek - Będę dbał żeby nie biegała jakiś czas obiecuje panu
- O i  o to chodzi. Widzisz Tośka ucz się takiego podejścia do sytuacji. I bądź z nim dłużej to może z twoim zdrowiem będzie lepiej - powiedział triumfujący pan Daniel - możecie już iść - dodał i wyszliśmy.
Łozo niósł mnie na rękach do samego samochodu, a w samochodzie zaczęło się:
- Słyszałaś co mówił. Masz przestać biegać.
- Ale ja nie potrafię żyć bez biegania rozumiesz? Zresztą co ty możesz rozumieć jak znasz mnie 2 dzień - powiedziałam w złości te słowa i zaraz ich pożałowałam. Wojtek tylko popatrzył na mnie dzikim wzrokiem. - Przepraszam nie chciałam tego powiedzieć po prostu trudno mi siedzieć i nie biegać. Przepraszam na prawdę. Kocham Cię.
- Ja ciebie też ale zrozum martwię się o ciebie. Kocham cię i dlatego
i wtedy pocałował mnie a ja jego i to namiętnie. Trwaliśmy tak długo. Nie mogłam obliczyć ile .


niedziela, 1 września 2013

Rozdział 5

Po naszej rozmowie zapadła cisza. Wojtek postanowił wrzucić jakąś fajną płytę w odtwarzacz. I nagle usłyszałam Red Hot Chili . Była to grupa, która miała u mnie 2 miejsce :D Bardzo się ucieszyłam, że to właśnie to. Nagle Łozo odezwał się:
- Chciałbym Cię jeszcze lepiej poznać. Musisz mi coś o sobie powiedzieć - zaśmiał się
- No dobra a co chcesz wiedzieć? - zapytałam z uśmiechem
- Wszystko. Chcę dowiedzieć się nawet o twoich najgorszych rzeczach. A tak poza tym to teraz wybierasz studia przecież. To jakie? I mam nadzieję, że w Warszawie. Nie będziesz taka zła i nie zostawisz mnie tam samego i utęsknionego - powiedział robiąc maślane oczy
- No i tu teraz mam problem... - odpowiedziała - co do kierunku to myślałam o medycynie albo weterynarii. Natomiast gdzie to nie wiem. Zawsze uświadamiałam sobie, iż najlepiej byłoby w Poznaniu. Mam tam rodzinę, a poza tym studiuje tam moje najlepsza przyjaciółka i nie chciałabym jej zostawiać, ale myślałam też o Warszawie. Mam tam Gaję i większy manewr do załatwienia  późniejszego stażu, a teraz jeszcze Ty doszedłeś i ja nie wiem co mam robić - wydobyłam z siebie te trudne słowa i spuściłam głowę.
- Ej, mała nie smuć się. Załatwimy to jakoś. Ja Cię będę kochał nawet gdy pójdziesz do Poznania. Są samochody przecież - Wojtek wyraźnie posmutniał jednak próbował mnie pocieszyć. Udało mu się to.
- Wiem o tym. Ale to nie to samo. Jak tak powiedziałeś do mnie mała to przypomniała mi się Mara. Zawsze tak do mnie mówi. Nie ma się martwić na zapas. Jeszcze mam 4 miesiące wakacji i maturę, którą muszę zdać aby się gdzieś dostać - odpowiedziałam
- No właśnie. Ty to zdasz maturę śpiewająco. Ale na wakacje to gdzieś musimy jechać. A i czy ty myślisz, że będąc moją dziewczyną nie będziesz jeździła z nami na koncerty? Wręcz przeciwnie będziesz na każdym - zaśmiał się Łozo
- No nie wiem czy tyle czasu z tobą wytrzymam - zaśmiałam się
- No wiesz - chłopak zrobił minę biednego psiaka
- No przecież żartuje - powiedziała i pocałowałam go.
Resztę drogi gadaliśmy o różnych głupotach i śmialiśmy się. Czułam jakbym znała go od dzieciństwa, jakbyśmy razem bawili się w piaskownicy.
Samochód/ Wojtek
Dojechaliśmy na miejsce o godzinie 22. Jechaliśmy trochę dłużej przez pauzę na stacji i moje zwalnianie. Chciałem z nią spędzić choć minutę dłużej w samochodzie. Moim oczom ukazał się domek jednorodzinny i piękny duży sad. Nic więcej nie widziałem bo było już dość ciemno, ale już w tym momencie wiedziałem, iż jest to magiczne miejsce. Nagle zapaliło się światło i drzwi się otworzyły. Wyszła z nich miła kobieta koło 40. Wtedy usłyszałem głos Tosi :
- To moja mama. Wysiadaj i pamiętaj żeby się hamować. - uśmiechnęła się dziewczyna
- Pamiętam - odpowiedziałem i chciałem ją pocałować na szczęście opamiętałem się w porę.
Wysiedliśmy z samochodu. Mama Tośki zaprosiła mnie do środka, do kuchni i odezwała się:
- Pewnie jesteście głodni. Babcia upiekła placek drożdżowy i mamy do tego powidła. Jeśli pan nie lubi to mogę coś innego podać - zwróciła się do mnie.
- Nie proszę nie robić sobie kłopotu. Lubię takie rzeczy. - odpowiedziałem z uśmiechem.
Usiedliśmy z Tosią i zaczęliśmy jeść. Ciasto bardzo mi smakowało. Zjadłem aż 4 kawałki. Następnie Tosia pokazała mi łazienkę, a po prysznicu zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego. Znajdował się on na piętrze. Na przeciwko pokoju mojej ukochanej. Wszedłem do niego i położyłem się, ale nie mogłem zasnąć.
Dom/Tosia
Po pokazaniu Wojtkowi pokoju zeszłam na dół. Byłam zmęczona, więc chciałam szybko umyć się i położyć. Jednak mama zatrzymała mnie w kuchni.
- Bardzo miły ten chłopak. Dobrze mu z oczu wróży. Ja ci nie chce nic mówić, ale on tak patrzy na Ciebie jakby obdarzył cię dużym uczuciem - powiedziała mama, a ja wiedziałam, że jeszcze nie mogę się zdradzić. Ucieszyły mnie jednak te słowa bo mama zawsze miała dobrą intuicję.
- Co ty mówisz. Po prostu zakumplowaliśmy się i tyle. Przepraszam Cię ale jestem zmęczona i chciałabym się położyć spać. W końcu muszę jutro jechać do gminy i powtórzyć powoli jeszcze do matury.
- Masz rację. Śpij dobrze ja już też się położę. - odpowiedziała mama i poszła do sypialni.
Szybko poszłam do łazienki, wzięłam kąpiel i ubrałam moją ulubioną piżamę czyli . Postanowiłam, że zajrzę jeszcze do Wojtka i zapytam czy nic mu nie potrzeba.
Noc/Wojtek
Nie mogłem zasnąć. Za dużo emocji jak na jeden dzień. Nagle ktoś zaputał do mnie do pokoju.
- Proszę - powiedziałem
- Hej. Chciałam zobaczyć czy nic ci nie potrzeba - powiedziała z troską Tosia
- Nie dzięki wszystko jest ok. Chociaż mogłabyś powiedzieć mi dobranoc - zaśmiałem się.
Wtedy ona weszła do pokoju. Tak ślicznie wyglądała w tej piżamie. Powiedziała dobranoc i dała mi buziaka w policzek. Wyszła. Mnie oszołomiło, ale dzięki temu zasnąłem.
Rano obudziłem się koło 9:15. Zauważyłem, że leży koło mnie jakaś karteczka.
HEJ. MAM NADZIEJĘ, ŻE DOBRZE CI SIĘ SPAŁO. JA WYSZŁAM POBIEGAĆ WRÓCĘ KOŁO 10 I WTEDY POJEDZIEMY ŻEBYŚ WSZYSTKO ZOBACZYŁ. ZEJDŹ NA DÓŁ. POZNASZ MOJĄ BABCIĘ, KTÓRA UWIERZ MI DA CI PORZĄDNE ŚNIADANIE. KOCHAM.
TOSIA
Uśmiechnąłem się sam do siebie ubrałem ciuchy i zszedłem na dół. Rzeczywiście czekała tam na mnie mama i babcia Tosi, która była strasznie miła i uszykowała mi duże śniadanie. Nagle zadzwonił telefon mamy Tośki. Usłyszałem tylko:
-Jak to? Co? Gdzie?
I kiedy pani Marlena przestała rozmawiać zapytałem się :
- Czy coś się stało?
- Tosia dzwoniła. Leży na ziemi nie może wstać. Muszę po nią szybko jechać, tylko samochód jest w garażu - odpowiedziała przestraszona, a ja struchlałem.
- Razem możemy po nią jechać moim samochodem - zaproponowałem i oboje udaliśmy się szybko do drzwi wyjściowych.



Przepraszam, że krótki, miał być dłuższy, ale nie miałam za dużo czasu na pisanie. Jak myślicie co stało się Tosi?

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 4

Samochód/Wojtek
Jakieś pierwsze 15 minut rozmowa nie kleiła się nam. Chyba oboje byliśmy lekko speszeni tą sytuacją chociaż ja w głębi duszy bardzo się z niej cieszyłem. Jednak później rozmawialiśmy jak najęci. Mieliśmy wiele wspólnych tematów. Mówiliśmy o koncercie, który mieliśmy zagrać w najbliższym czasie.
- Jeszcze nigdy nie graliśmy w tych stronach więc będzie to dla nas wyzwanie - powiedziałem do Tosi
- Nie masz się czym martwić. Na pewno będziecie dobrze przyjęci. Jak nie to ja już się z tymi ludźmi rozprawię - odpowiedziała dziewczyna i oboje wybuchnęliśmy śmiechem - W końcu musiałam przejechać tyle kilometrów żeby im to załatwić.
- Ale ja myślę, że i tak to wyjdzie wszystkim na dobre. Oni mają koncert, a ja mogłem Cię poznać. Nie miałem szczęścia, tak jak chłopacy, żeby to uczynić na koncercie.
- No fakt ja też się cieszę - ona uśmiechnęła się, a ja poczułem ciepło na sercu. Pomyślałem, że może czuje to co ja.
Naszą rozmowę przerwał odgłos SMS-a Tosi. Wyjęła telefon, przeczytała go i odpisała. Schowała z powrotem do torebki i nic nie mówiła. Nie chciałem się dopytywać kto to był. Znamy się nie cały dzień. Nie chcę być natrętny.
Samochód/Tośka
Kiedy rozmawiałam z Wojtkiem dostałam wiadomość od mamy:
Musisz jakoś podziękować temu chłopakowi, za to, że cię odwiózł. Mam pomysł. Może zaproś go na noc do domu. Przecież nie będzie wracał w nocy, a poza tym i tak musi iść do burmistrza jutro. :)
Mama
Odpisałam mamie, że jest to dobry pomysł, ale nie mówiłam nic Wojtkowi. Mamy jeszcze ponad 200 km. Powiem mu bliżej domu.
- Jestem głodny, a ty? - z rozmyślań wyrwał mnie głos Łoza
- Szczerze to też bym coś zjadła. - odpowiedziałam
- To może zjedziemy tu na stację i zjemy hot-dogi, co ty na to?
- A ja na to jak na lato - uśmiechnęłam się
- To się cieszę - odwzajemnił uśmiech Wojtek
Zjechaliśmy na stację i weszliśmy do środka. Na nasze nie szczęście akurat była tu wycieczka szkolna. Na moje oko 1 liceum. Zwykły rok szkolny jeszcze trwał. Tylko ja miałam taki luksus, jeśli można tak nazwać 4 miesiące wakacji i maturę za 2 tygodnie. Nastolatki rozpoznały Wojtka. Szybko obskoczyły go i prosiły o autografy, zdjęcia itp. Łozo zgodził się jednak gdy już to zrobił i tak nie chciały go wypuścić z kółka. Nagle powiedział do nich:
- Przepraszam dziewczyny, ale moja dziewczyna i ja jesteśmy głodni i przyjechaliśmy tu kupić hot-doga więc musicie mnie do niej wypuścić. Prawda kochanie - rzucił do mnie i mrugnął okiem.
- Prawda - powiedziałam trochę zakłopotana, a Wojtek złapał mnie za rękę, dał buziaka w policzek i pociągnął do stanowiska z jedzeniem. Dziewczyny patrzyły się na mnie zimnym wzrokiem. Łozo zauważył to i zapytał się mnie głośno:
- Jaki sos chcesz kotku?
Teraz to mnie powalił, ale wiedziałam, że to była tylko dobra rola więc odpowiedziałam:
- Czosnkowy
- Mamy podobny gust - powiedział do mnie na ucho
Zamówił sobie taki sam i obejmując mnie w talii (bo dziewczyny jeszcze patrzyły) wyprowadził ze stacji.
Stacja/Wojtek
Nie wiedziałem jak wydostać się z tego wianuszka, więc pomyślałem o Tosi. Pomogła mi ona, a ja chociaż mogłem udawać, że jesteśmy razem. Było to dla mnie bardzo przyjemne. Kiedy wyszliśmy z budynku udaliśmy się do samochodu, aby w spokoju coś zjeść. Podczas jedzenia Tośka ubrudziła się na twarzy sosem. Wyglądała tak fajnie. Wytarłem jej plamę kciukiem i spojrzałem w oczy. Ona patrzyła w moje. Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Nagle moje usta dotknęły jej ust. Połączył nas pocałunek. Był krótki, ale przyjemny. Oderwałem jednak od niej usta. Pomyślałem, że może to nie był odpowiedni moment i zacząłem się usprawiedliwiać:
- Przepraszam, chyba nie powinienem ale...
- Ja się nie gniewam - przerwała mi i nagle mnie pocałowała. To zbliżenie trwało jednak dłużej. Wiedziałem, że to jest odpowiedni moment, aby jej wszystko wyznać. Oderwałem moje usta on jej jednak dalej stykaliśmy się czołami i trzymałem lekko jej twarz za brodę i powiedziałem:
- Wiesz wtedy na stacji.. ja... ja musiałem udawać, ale w głębi serca chciałem mówić tak do ciebie za prawdę. Wiem, że nie znamy się długo bo niecały dzień, ale od kiedy cię zobaczyłem w DPT nie mogłem przestać o Tobię myśleć. Sądzę, że zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia i z taką intensywnością jak w nikim innym. Tylko nie wiem czy ty czujesz to samo...
- Kocham Cię - powiedziała Tosia. Były to 2 słowa, na które tak bardzo czekałem i cieszyłem się z nich jak małe dziecko, które dostało prezent.
- Ja ciebie też - odpowiedziałem i pocałowałem ją. Trwaliśmy tak koło 15 minut. Gdy się od siebie oderwaliśmy byliśmy cali w hot-dogach i zaczęliśmy się śmiać. W końcu ruszyliśmy.
Samochód/Tosia
Gdy Wojtek mnie pocałował poczułam się jakbym unosiła się nad ziemią. A jak wyznał mi miłość byłam w niebo wzięta. Wiedziałam, że zostało nam jeszcze koło 190 km drogi jednak w takim stanie musiałam mu teraz powiedzieć:
- Musisz jutro iść do burmistrza więc nie pozwalam ci nocować w hotelu. Odpłacę ci się za przejazd i śpisz u nas w domu. - powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Nie musisz mi się odpłacać. W końcu jestem twoim chłopakiem. No właśnie jak to dobrze brzmi jestem chłopakiem Tosi
- A ja jestem dziewczyną Wojtka - i oboje wybuchnęliśmy śmiechem - to jak będzie - zapytałam
- Mogę zostać, a co na to twoi rodzice?
- Tata jest w pracy wraca za tydzień, a mama z babcią same kazały mi Ciebie zaprosić - powiedziałam i uśmiechnąłam się.
- To dobrze. Wstyd się przyznać ale liczyłem na to. Chcę z Tobą spędzić jak najwięcej czasu zanim wyjadę - powiedział i dał mi buziaka
- Ja z Tobą też. Ale mam prośbę nie mówmy mojej mamie i babci, że jesteśmy razem. Po pierwsze znamy się dopiero dzień, a po drugie jestś ode mnie starszy 10 lat. Dajmy im czas, aby cię lepiej poznali - powiedziałam
- Dobrze kochanie. Ale wiek nie gra przecież różnicy - powiedział i dostał ode mnie buziaka w policzek.




No to jest 4 rozdział. Coś mało tych komentarzy nie wiem czy nie zawiesze bloga jak tam będzie :) mam nadzieję, że podoba wam się ta część:D

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 3

- Sprawdzę kiedy mam autobus i przyjadę najwyżej na jakieś pół godziny, aby pogadać z chłopakami i wrócę do domu. - powiedziałam po chwili - Ale wiesz, że musisz ze mną iść bo tylko ty wiesz gdzie jest ich Dom Pracy Twórczej - wręcz rozkazałam jej i się uśmiechnęłaś.
- No jasne, że pójdę - odpowiedziała Gaja - Ciesze się, że przyjedziesz ale myślałam, że sobie pogadamy na spokojnie a tak to nie zdążymy.
- Trudno. Innym razem. A, o której mam być?
- O 14:00.
-Dobra, będę. Wyjdź po mnie 
- No jasne, że wyjdę - odpowiedziała i rozłączyłam się.
Wróciłam do znajomych i opiłam z nimi zakończenie naszego ,,kochanego" liceum. Wróciłam do domu z sąsiadką około 19. Szybko powiedziałam mamie, że muszę jechać do Warszawy i sprawdziłam autobusy. Najbardziej pasował mi o 10:55. Po trzech godzinach miałam być na miejscu. Dlatego żeby być wypoczęta poszłam wziąć prysznic i o 20:30 byłam już w łóżku. Obudziłam się koło 9 rano, zjadłam śniadanie, wzięłam poranny prysznic i poszłam przeszukiwać moją szafę, aby znaleźć coś odpowiedniego. Znalazłam to. Kiedy spojrzałam na zegarek musiałam już wyjść z domu aby zdążyć na autobus. W momencie dojścia na miejsce podjechał autobus. Wsiadłam, kupiłam bilet i usiadłam wygodnie. Zaczęłam nad wszystkim myśleć. Chciałam zadzwonić do Mary, aby się z nią wszystkim podzielić ale zapomniałam, że jest u siostry w Anglii i nie odbierze. Napisałam więc SMS-a, w którym wszystko opisałam. Po chwili dostałam odpowiedź:
Trzymam za ciebie kciuki. Na pewno ci się uda. Przecież ja też muszę ich poznać ! :D
Mara
Podniosła mnie jak zawsze na duchu. Wtedy pomyślałam czy oni mnie w ogóle poznają. Na pewno mieli dużo fanek, które wchodziły za kulisy, a ja dodatkowo przeszłam metamorfozę. Zmieniłam fryzurę i zaczęłam się inaczej ubierać. Znajomi mówili, że wyglądam dużoo, dużoo lepiej, ale ja nie wiedziałam czy im wierzyć. W czasie rozmyślań zasnęłam. Obudziłam się kilka kilometrów od Warszawy i napisałam szybko do Gaji, że może wychodzić z domu.
Warszawa/Gaja
Dostałam SMS-a od Tośki więc powoli jechałam na PKS. Kiedy dojechałam podjechał jej autobus. Gdy wysiadła nie mogłam jej poznać. Fakt, że wiedziałam, że się zmieniła, ale żeby aż tak? To było cios. Od razu wiedziałam, że chłopacy jej tak łatwo nie wypuszczą.
- Hej Tośka. Łał ale ty wyglądasz - powiedziałam i przytuliłam ją na powitanie.
- Hej. Dzięki - lekko zarumieniła się moja najnowsza przyjaciółka
- Naprawdę świetnie. Ale już chodź bo zaraz musimy być u chłopaków.
Wsiadłyśmy do mojego auta i pojechaliśmy. Dom Pracy Twórczej był 10 min dalej. Byłyśmy szybko. Widziałam, że Tosia się denerwuje więc pocieszałam ją.
Pod Domem Pracy Twórczej/Tosia
W końcu dojechałyśmy. Moim oczom ukazał się piękny dom. Miałam tremę.
-Raz się żyje - powiedziałam do Gaji i weszłyśmy do budynku.
Chłopacy jeszcze nie zaczęli próby. Kiedy przekroczyliśmy drzwi sali Gaja powiedziała:
-Przywiozłam wam Tosię.
Oni odwrócili się i nagle powiedzieli:
-Cześć
- To ty? nie poznałem cię trochę się zmieniłaś od koncertu - powiedział Tomson i dodał -musimy chwilę poczekać na Łoza jak zawsze się spóźnia.
Po chwili wpadł zdyszany Wojtek. Powiedział :
-Siema
- Hej - odpowiedziałyśmy z Gają.
- No to mogę zaczynać. Jest taka sprawa, którą pewnie znacie już. Chciałabym, a właściwie burmistrz naszej gminy, abyście zagrali na dniach naszej gminy. - powiedziałam lekko zakłopotana tym, że gadam z NIMI i tym, że Łozo się ciągle na mnie tak jakoś patrzy.
- No ja myślę, że takiej fance jak ty to my nie możemy odmówić prawda chłopacy - powiedział Baron
- Dzięki wielkie. To ktoś od nas skontaktuje się z waszym menadżerem i wszystko załatwione. Ja niestety muszę już iść bo mam autobus do domu za 10 min.
- Jak to do domu? Nie zostaniecie na próbie? - powiedział Tomson
- Ja niestety nie mogę, nie wiem jak Gaja. - odpowiedzilam
- Ja Cię odwiozę do domu tylko zostań na próbie - powiedział z uśmiechem Wojtek
- Nie, nie mogę Cię fatygować. To ponad 300 km.
- To co. Jak nie zostaniesz to nie gramy u was - zaszantażował mnie Łozo
- O tam to prawda - powiedzieli chłopacy 
- No dobra, przecież wam się nie odmawia - uśmiechnęłam się i obie z Gają usiadłyśmy i zaczęłyśmy ich słuchać.
Nagle zadzwonił do mnie telefon. To mama. Pytała się jak poszło i o której będę. Powiedziałam, że wracam z Wojtkiem i wróciłam na salę.Próba była świetna. Chłopacy wyciągali mnie i Gaję do tańczenia z nimi. Świetnie się bawiłam. Po próbie poszłam jeszcze do Gaji bo powiedziała, że zrobi mi paznokcie, a Wojtek poszedł do menadżera po odpowiednie papiery, żeby wszystko już na miejscu załatwić.
Salon Gaji/Tośka
-Oj Tosia Tosia. Wpadłaś w oko Wojtkowi - powiedziała z dziwnym uśmiechem Gaja
- No co Ty on mnie tylko chce zabrać do domu - odpowiedziałam
- Nie okłamuj się przecież widzę jak na Ciebie patrzy
-Tak, no może coś jest na rzeczy - odpowiedziałam zaczerwieniona
-No jasne że jest! A ty coś czujesz?
-Nie wiem to mój idol. Podziwiam go ale nie znam jednocześnie chociaż bardzo bym chciałażeby coś z tego wyszło.
W tym samym czasie DPT/Łozo
-Oj ta nasza Tośka się zmieniła - powiedział Tomson
- No żebyś wiedział. Teraz to mogłaby nawet z nami śpiewać - zaśmiał się Baron
- A ty Wojtuś co taki nieobecny? - zapytał się mnie Torres
-Nic nic - odpowiedziałem szybko. Tak na prawdę nie mogłem przestać myśleć o Tosi. Była taka piękna. Chciałbym już do niej jechać niestety menadżer przyjdzie dopiero za pół godziny.
Ten cały czas myślałem o niej gdy przyszedł Adam szybko zabrałem papiery i pojechałem do salonu Gaji.
Salon/Tosia
Gdy Gaja skończyła malować mi paznokcie podjechał Wojtek. Wszedł do salonu i powiedział:
- Możemy jechać
- Ok - odpowiedziałam i pożegnałam się z Gają.
Kiedy chciałam wejść do samochodu Łozo otworzył mi drzwi.
- Jaki dźentelmen - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego
- Dla takiej dziewczyny zawsze - także się uśmiechnął a ja się lekko zaczerwieniłam.
Wsiedliśmy a on przed zapaleniem samochodu powiedział:
- Cieszę się, że mogę z Tobą jechać i poznać Cię lepiej w 3 godziny
- Ja też - powiedziałam i ruszyliśmy.

Jak myślicie co się stanie podczas podróży i czy Wojtek będzie w nocy wracał do Warszawy? Komentujcie proszę bo chcę wiedzieć czy wam się podoba a jeśli nie to co mogę poprawić aby było lepiej :)

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 2

Odpisałam Marze, że pamiętam i przypomniałam sobie wiadomość, którą przeczytałam kilka dni temu. Mówiła o tym, że na tym koncercie nie będzie Łoza, bo wyjechał do USA. Było mi smutno z tego powodu jednak sądziłam, że każdy ma prawo do realizacji marzeń. Ja właśnie to robiłam :D Wiedziałam, iż i tak będzie świetnie. W końcu dojechałam do Poznania do cioci. Przed blokiem, w którym mieszkali wyczekiwała mnie z niecierpliwością moja malutka kuzynka. Zaparkowałam i wyjęłam rzeczy z samochodu. Poszłam do niej.
- Hej mała - powiedziałam przytulając ją
- Cześć Tosia - mała wyraźnie się cieszyła - mama kazała mi po ciebie wyjść.
- No to chodźmy
Poszłyśmy. Przywitałam się z ciocią. Wuja jeszcze nie było. Za godzinę kończył pracę.
-Spójrz co kupiłam wam na mecz - nagle powiedziała ciocia.
Poszłam za nią i zobaczyłam kołatki, peruki i farbki.
- Fajne powiedziałam zdziwiona.
Następnie zjedliśmy obiad i włączyłyśmy telewizor. Właśnie wtedy wszedł wuja. Jak zawsze uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Dalej młoda zbieraj się na mecz - krzyknął z progu.
Wtedy ciocia wyjęła farbki, wymalowała nas, dała sprzęt i wyszliśmy. Na meczu było cudownie. Nasi wygrali i cały stadion zaczął się przytulać. Do domu wróciliśmy po północy. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać aby wyspać się na koncert. Rano okazało się, że byliśmy z wujem na pierwszym planie podczas transmisji meczu. Jednak ja żyłam tylko koncertem i czekałam tylko na niego. W końcu nadszedł wieczór i pojechałam z ciocią i jej kuzynką na niego do Lubonia. Ubrałam poprzecierane dżinsy, luźny niebieski T-shirt i baleriny. W samochodzie byłam strasznie stremowana. Dojechaliśmy. Ciocia napisała do swojej koleżanki gdzie jest. Znalazłyśmy ją. Była z przyjaciółką.
-Tosia poznaj Anie i Ania poznaj Tosię - przedstawiła nas ciocia. Okazało się, że Ania jest tylko 5 lat ode mnie starsza.
- Miło mi poznać - powiedziałam.
- Mi także - powiedziała miło Ania - a to jest moja przyjaciółka Gaja - wskazała na dziewczynę obok, która była ode mnie starsza 3 lata.
Po krótkiej rozmowie dowiedziałam się, że Gaja zna Barona. Mieszka w Warszawie więc nic dziwnego. Nagle szybkim tempem wjechał bus za scenę.
- To Piotr - oznajmiła nam Ania - chodźmy
-  Hej Piotruś - Ania przywitała się z nim
- Siema dziewczyny. Mam wejściówki ale tylko 3
Stwierdziłyśmy, że wejdę oczywiście ja :D no i Ania i Gaja. Po zawieszeniu plakietek ochroniarze wpuścili nas. Szybko poszłyśmy pod scenę. Obie czułyśmy na sobie zimne spojrzenia fanek, które musiały stać z drugiej strony barierek. Koncert był świetny. Bawiliśmy się wspaniale. Było trochę inne brzmienie z zastępcami wokalisty ale było spoko. Po występie chłopaki zaczęli rozdawać autografy, a my poszłyśmy do ich namiotu. Było tam oczywiście duuuuużo Nestea. Nagle przyszli.
- Siemanko - powiedzieli wszyscy
- Hej - odpowiedziałyśmy
Zaczęła Gaja:
- To jest moja przyjaciółka Ania, a to pewnie jedna z największych fanek waszej muzyki - Tośka.
- Cześć - powiedziałam
- Fajnie poznać naszą najwierniejszą fankę - powiedział Tomson
- Długo nas słuchasz? - zapytał Śniady
- Jakoś jak skończyłam 15 lat to zaczęłam to będzie już 4 lata - powiedziałam - mam waszą ostatnią płytę podpiszecię ją?-zapytałam lekko speszona
- Jasne,że tak - uśmiechnął się Baron
-A mogłabym jeszcze prosić o autografy dla przyjaciółki? Ma na imię Mara znaczy Marika.
- Nie nie możesz - zaśmiał się Lajan, a ja dostałam te autografy
Pogadaliśmy jeszcze chwilę zrobiliśmy zdjęcia i czas dobiegł końca. Musiałam iść do domu jednak byłam taka podekscytowana że nie mogłam zasnąć.
W czasię wakacji pisałam z Gają. Jest stylistką w Warszawie. Mówi, że jak coś to załatwi mi spotkanie z chłopakami czy coś. Jest naprawdę spoko.
Kwiecień następnego roku/Tośka
Od czasu koncertu nie działo się nic szczególnego. Miałam więcej nauki bo matura jednak dziś mam zakończenie roku to się wyluzuje. Chciałam iść ze znajomymi to opić jednak zadzwonił mój telefon.
- Cześć Tosia. Jestem właśnie u burmistrza i mówi, ze widział twoje zdjęcie na fejsie z afro. Chciałby abyś załatwiła, aby wystąpili na dniach naszej gminy - powiedział mój dyrygent - załatwisz?
- Spróbuje - odparłam
Zanim weszłam do pizzeri napisałam do Gaji
Hej . Mogłabyś załatwić po starej znajomości występ Afro za 2 tygodnie u nas w gminie?
Tosia
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Zanim podano nam pizze usłyszałam dzwonek telefonu
- Hej Tośka to ja Gaja właśnie gadałam z chłopakami.
- I co? - zapytałam
- Powiedzieli, że pewnie zagrają ale jest jeden warunek.
- Jaki? Jeśli chodzi o kasę to burmistrz może dużą zapłatę i dać
- Nie to nie o to chodzi. Oni chcą abyś przyjechała na ich jutrzejszą próbę i sama z nimi o tym pogadała. 
- Ale mój samochód się popsuł a to ponad 300 km - powiedziałam i zastanowiłam się co mam zrobić.





Ale się rozpisałam. Komentujcie proszę. Będę miała wtedy lepszą wenę twórczą :D Jak myślicie co zrobi Tosia?
-

Rozdział 1

Cześć. Jestem Tośka. Mam 18 lat. Mieszkam z rodzicami w małej miejscowości, jednak niedługo, gdy zdam maturę, mam nadzieje wyprowadzić się do większego miasta i zacząć fajne studia. Muszę wytrzymać jeszcze tylko 3 klasę ogólniaka. Mam przyjaciółkę, która jest rok ode mnie starsza i studiuje już w Poznaniu na politechnice. Moimi zainteresowaniami jest sport i muzyka. Kocham Afromental xD Ale nie jako chłopaków jako zespół, który robi naprawdę świetną muzykę.
Dziś przyjeżdża do mnie moja ciocia, wuja i kilkuletnia kuzynka. Niestety nie wyjdę im na przeciw, ponieważ będę na próbie zespołu, w którym gram. mam nadzieję, że po mnie przyjadą. :D
2 godziny później / Tośka
Jestem właśnie na próbie. Nasz kochany dyrygent każe nam grać ten sam numer po raz 10, więc jestem znudzona i rozglądam się po sali. Nagle w drzwiach dostrzegam moją ciocię i kuzynkę. Przyjechały po mnie :D Po skończeniu utworu wszyscy usłyszeliśmy wyczekiwane słowa naszego ,,prezesa" :P
- Koniec. Spotykamy się za tydzień w sobotę na występie.
Wszyscy się zaczęli składać a ja podeszłam do niego.
- Panie Tomku mnie nie będzie... - nie wiedziałam jak mu to powiedzieć ale musiałam. Jestem jedną z podstawowych osób a wiedziałam, że i tak będzie mały skład bo akurat będzie to pierwsza sobota wakacji. Ale niestety miałam jechać na parę dni opiekować się moją kuzynką, która stała właśnie koło mnie.
- Jak to Cię nie będzie? Przecież wiesz, że będzie mały skład i co ja zrobię bez pierwszych głosów? - powiedział lekko zdenerwowany pan Tomek
- Przepraszam, ale naprawdę nie mogę być - powiedziałam z miną skruszonego szczeniaka
- No dobra poradzimy sobie jakoś. Baw się dobrze - odparł uśmiechnięty dyrygent
 Podziękowałam i poszłam składać instrument. Podeszła do mnie ciocia i przywitała się ze mną. Nagle powiedziała:
-Mam dla Ciebie niespodziankę. Kiedy będziesz u nas w piątek pójdziesz z wujem na mecz piłkarski ale to nie wszystko mam jeszcze coś lepszego! - uśmiechnęła się
-Co może być lepszego od tego meczu? - zapytałam szczęśliwa i zarazem zdziwiona.
-Zabieram Cię na koncert Afromental w sobotę. Moja koleżanka z pracy ma znajomego, który jest ich kierowcą masz załatwioną wejściówkę za kulisy i rozmowę z nimi.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zamurowało mnie co się dość rzadko zdarza. Nie marzyłam mieszkając tu gdzie mieszkam nawet o tym, że będę na ich koncercie a tu nagle kulisy i rozmowa. Stwierdziłam, że to za dużo jak na moją głowę dzisiaj i do końca dnia bardzo mało się odzywałam nie móc wyjść ze zdumienia. Na drugi dzień szybko napisałam do przyjaciółki żebyśmy się spotkały. Jesteśmy blisko już długo jednak jeden rok był przełomowy gdyż jedna dziewczyna prawie nas ze sobą skłóciła ale nie udało jej się to. Marika przyjechała do domu, bo była po sesji. Spotkałyśmy się w kawiarni. Musiałam się tym z kimś podzielić. Szybko opowiedziałam jej co wydarzyło się dzień wcześniej.
-Łał - powiedziała- to jak tak to musisz mi załatwić autografy :D - nie słuchała ich tak często jak ja jednak dzięki mnie polubiła ich i o co mnie tu prosi teraz XD
- Spoko jak się uda to dla ciebie wszystko - powiedziałam i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Resztę spotkania gadałyśmy o tym o czym zwykle, czyli prawie o wszystkim :P Pożegnałyśmy się i rozeszłyśmy do domu.
Kawiarnia / Marika
Gdy Tośka mi wszystko powiedziała byłam w szoku. Zazdrościłam jej. Ale mam nadzieję, że spełni moją prośbę. Bo jak nie to będzie z nią źle :D
Tydzień później / Tośka
Jechałam właśnie swoim samochodem do cioci i słuchałam płyty, którą wzięłam do podpisu gdy dostałam SMS
^Pamiętaj o co cię prosiłam :D
Mara



Jeśli jesteście ciekawi co się stanie na koncercie komentujcie :D

Witam

Naszła mnie ochota zrobić dziś bloga i idę na całość. Nie zastanawiam się nad tym co robię po prostu żyje chwilą. Czytałam już kilka blogów na ten temat i postanowiłam, że zrobię coś sama. Mam nadzieję, że wam się spodoba i będziecie mnie odwiedzać. Dobra dosyć gadania zaczynamy przygodę. :)