piątek, 25 września 2015

Rozdział 32

 Mara/ Kilka minut później, szpital
- Co się stało? Co z Wojtkiem? - Usłyszałam słowa przyjaciółki i kamień spadł mi z serca. Strasznie się przestraszyłam kiedy Tośka straciła przytomność. Oczami wyobraźni widziałam już najgorsze....
- Spokojnie. Zemdlałaś podczas rozmowy z lekarzem. Nie martw się tak bardzo o Wojtka. Lekarz chciał ci powiedzieć, że nastąpiło zatrzymanie akcji serca ale uratowali go i operacja się udała. Teraz jest w śpiączce ale będzie wszystko dobrze. - Mówiłam ze łzami w oczach i przytuliłam przyjaciółkę.
- Ale... ale ja muszę do niego iść - przyjaciółka wyrywała się z mojego uścisku i wstawała z łóżka.
- Nigdzie nie idziesz - nagle stanowczo powiedział Tomson, który stał obok mnie. - Nie pozwolę żebym stracił i kumpla i kumpele.
- O. Już jest pani z nami. Chciałem Pani powiedzieć, ze kiedy straciła Pani przytomność zrobiliśmy Pani szereg badań i mamy małe podejrzenia, dlatego musimy zabrać Panią na dodatkowe badania. - usłyszałam głos lekarza wchodzącego na salę.
- No widzisz. Musisz o siebie zadbać - powiedziałam z wyrzutem patrząc na przyjaciółkę - prawda Tomek?
- Święta prawda - powiedział mój chłopak przyciągając mnie do siebie kiedy wstałam i całujac w czoło. W tym momencie pielęgniarka zabrała Tośkę na do innej sali na zlecone przez lekarza badanie. Wróciły po 45 minutach prosto pod salę, w której leżał Wojtek.
- I co już po badaniu? - zapytałąm wstając z krzesła razem z Tomkiem.
- Tak już po - powiedziała bardzo spokojnie Tosia.
- No i...? - dopytywał mój chłopak
- No i jestem w 2 miesiącu ciąży. Dlatego zemdlałam doszedł stres i sami rozumiecie - usłyszeliśmy i struchleliśmy.
- W ciąży? To znaczy, ze będę ciocią? Gratuluje ! - krzyczałam i ściskałam przyjaciółkę.
- A ja wujkiem - nagle po chwili załapał Tomek i także przytulił Tośkę.
- Dziękuje ale narazie prosze nikomu nic nie mówcie. A właśnie zawiadomiliście resztę chłopaków? - zapytałą zmartwiona Wojtkiem
- Tak niedługo tu będą. - odpowiedzieliśmy zgodnie.
- Dobra w takim razie ja idę do Łoza -  słowa te wypowiedziała uważnie, powoli, poważnie i skierowała się do drzwi. Przez szybę widzieliśmy jak usiadła obok jego łóżka. Wzięła jego rękę w swoje dłonie i przytuliła ją do swojej twarzy.
Tośka/ Szpital
- Wojtek walcz. Proszę Cię walcz. Nie możesz się poddać. Nie możesz odejść przez takiego gnoja no i przeze mnie.... Nie możesz dla niej lub dla niego. Musisz wychować nasze dziecko. Być przy nim blisko. Ja przepraszam Cię za to co zrobiłam. Wiem, że postąpiłam źle i będę sobie wypominać to do końca życia ale proszę Cię przebacz mi. Kocham Cię. Kocham Cię nad życie i nie wytrzymałabym gdyby Ciebie nie było. Gdybyś teraz odszedł. Teraz kiedy ja... Wojtek ja jestem w ciąży. Za 7 miesięcy urodzi sie nasze dziecko - wypowiadałam swój monolog łudząc się że mój chłopak wszystko słyszy. Cały czas trzymałam jego dłoń. Nagle poczułam, że ścisnął moją rękę. Otworzył oczy i powiedział:
- Kocham Ciebie i nasze dziecko ponad wszystko....




Jest w końcu. Zrobiłam to i napisałam go. Co sądzicie?

czwartek, 3 września 2015

Rozdział 31

- Pan Wojtek miał bardzo poważny wypadek samochodowy. Został przewieziony do szpitala rejonowego. - po tych słowach z ręki wypadł mi telefon. Pamiętam tylko że wzięłam kluczyki do auta płaszcz i wybiegłam z domu. Za mną biegli moi przyjaciele. Nie pamiętam jak dojechaliśmy do szpitala. Wbiegłam do środka. Dowiedziałam się w rejestracji, że Wojtek jest operowany. Szybkim krokiem razem z Marą i Tomkiem udaliśmy się pod salę. Czekaliśmy tam podobno 2 godziny chociaż mi wydawało się, że były to 2 długie lata zamęczania się myślą, ze to przeze mnie ON może umrzeć. Po 2 godzinach odezwałą sie do mnie Mara.
- Przyniosę ci kawę co? Bo widzę w jakim jesteś stanie i nie chce żebyś tu tutaj jeszcze padła. - powiedziała z troską. Spojrzała się na mnie. Wyglądałam pewnie jak trup albo jeszcze gorzej. Kiwnęłam tylko głową a ona wstała i poszła w kierunku automatu. Kiedy zniknęła za zakrętem korytarza na jej miejsce obok mnie usiadł Tomek. Objął mnie ramieniem i przytulił. Wtedy całe emocje ze mnie odpłynęły. Zaczęłam płakać jak bóbr.
- Spokojnie. To nie twoja wina. To wszystko przez Łukasza. Gdyby nie on Wozz nie wyszedłby z domu. - próbował mnie uspokajać
- Jak nie moja. Gdybym nie pozwoliła się sprowokować Mrozowi nie byłoby tych wszystkich wydarzeń. A teraz.... - dławiłam sie własnymi łzami - teraz on może umrzeć. I jeśli naprawdę to się stanie to ja się zabiję rozumiesz zabiję się! - krzyknęłam chociaż chyba bardziej chciałam przekonać o tym siebie niż jego. Tomek tylko jeszcze bardziej mnie do siebie przytulił a ja ocierając jedną z kolejnych łez zobaczyłam stojącą nad nami Marę z kawą w ręku. Chyba słyszała moje ostatnie słowa. Zresztą pewnie słyszała je połowa szpitala. Moja przyjaciółka nic nie mówiła. Tylko stała i patrzyła, a z jej oczu wypłynęła wielka, okrągła, słona łza. Po kilku sekundach odłożyła kawę na krzesło ukucnęła przy moich kolanach, na których położyła ręce spojrzała na mnie i powiedziała.
- Nie mów tak. Wojtkowi nic się nie stanie. A Ty nie możesz się zabić. Nie możesz, rozumiesz? Nie pozwolę ci na to - powiedziała cicho, troskliwie ale dosadnie i pocałowała mnie w głowę. Trzymali mnie oboje : Tomek i Mara. Nie wiem co wtedy zrobiłabym tam bez nich. Najprawdopodobniej wpadłabym na salę operacyjną. Po krótkiej chwili usłyszałam otwierające się drzwi. W jednej sekundzie wyrwałam się z uścisku przyjaciół i wstałam. Ujrzałam lekarza.
- Co z Wojtkiem? - zapytałam się zdenerwowana przeskakując z nogi na nogę.
- Pani jest kimś z rodziny? - zapytał mężczyzna w białym kitlu z dziwną miną patrząc raz na mnie raz na osoby mi towarzyszące.
- Jestem dziewczyną, a to nasi wspólni przyjaciele. - odpowiedziąłam jednym tchem chcąc jak najszybciej dowiedzieć się co wydarzyło się na sali operacyjnej.
- Pan Wojtek trafił do nas w ciężkim stanie. Z połamaniami, małą ilością krwii. Na sali nastało zatrzymanie pracy serca..... - po tych słowach poczułam ukłucie w klatce piersiowej, zaczęło robić mi się ciemno przed oczami i chyba upadłam.





Przepraszam że tak późno ale jest :P Jak sie podoba? Co sądzicie? :D

środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 30

- Bo ja... to znaczy Łukasz - zaczęła moja dziewczyna a mi przez głowę przechodziły najczarniejsze scenariusze.
- No powiedz w końcu - powiedziałem zdenerwowany patrząc na nią zawziętym wzrokiem i rozłączyłem połączenie od Mroza.
- Tylko się nie denerwuj. Proszę - zaczęła znów Tośka. - kiedy próbowaliśmy piosenkę Łukasz pocałował mnie. Najgorsze jest to, że nie odepchnęłam go od razu tylko po chwili. Jakoś tak mnie oczarował, że nie wiedziałam co robić. Ale jak kocham Ciebie rozumiesz? Ciebie! To nie powinno się zdarzyć. Nie wiem sama jak to się stało - wydusiła praktycznie jednym tchem, a ja nie wiedziałem co mam robić. Znieruchomiałem. Czułem, że tak będzie ale nie zapobiegłem temu.
- Zabije gnoja - nagle oprzytomniałem. Poderwałem się z kanapy i wybiegłem z domu trzaskając drzwiami. W dali słyszałem tylko krzyki Tosi żebym nie robił nic głupiego. Chyba chwile za mną biegła. Nie wiem nie odwróciłem się. Słyszałem jeszcze jej płacz. Wiem, ze to wina Mroza jednak do niej też czuję okropny żal. Kiedy wsiadłem do samochodu udałem się prosto do hotelu, w którym zatrzymał się mój domniemany przyjaciel. Jechałem tak szybko, że dziwię się, że nigdzie nie złapała mnie policja. Po chwili czasu byłem pod budynkiem. Wyszedłem z samochodu. Trzasnąłem drzwiami. Wbiegłem do hotelu. Wiedziałem, w którym pokoju mieszka Łukasz. Stanąłem przed drzwiami i mocno w nie zapukałem. Po sekundzie w futrynie zobaczyłem jego. Stał uśmiechnięty jakby nic się  nie stało.
- O hej Wozz. Fajnie że wpadłeś bo nie mogłem się do Ciebie dodzwonić - zaczął gadać zapraszając mnie do środka.
- Ty gnoju! - nie wytrzymałem - Jak mogłeś podwalać się do mojej dziewczyny i jeszcze ją całować - złapałem go za koszulkę i przycisnąłem do ściany. Patrzyłem mu prosto w oczy. Wiem, ze moje wyglądały na psychopatyczne jego jak małego, wystraszonego psa.
- Sama tego chciała. Nie mówiła ci, że dopuściła do tego pocałunku? - zapytał odzyskawszy pewność siebie i śmiejąc mi się prosto w twarz.
- Spier****j z naszego życia - wybuchnąłem i uderzyłem go pięścią w twarz a następnie pusciłem jego koszulkę. On tylko jęknął i wytarł krew z nosa i kiedy wychodziłem krzyknął za mną:
- I tak wydaje mi się na kiepską w łóżku , więc odpuściłbym ją.
- Co za frajer - mruknąłem sam do siebie trzaskając drzwiami pokoju chłopaka i opuściłem hotel.
Ten sam czas/ Tośka
- Mara proszę przyjeżdżaj do mnie natychmiast i weź ze sobą Tomka no i po drodze powiedz mu wszystko o Łukaszu - zadzwoniłam do przyjaciółki od razu po wyjściu Wojtka.
Za kilka minut usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam.
- Co się dzieję? - zapytała Mara wchodząc razem ze swoim chłopakiem do domu , w którym mieszkałam. Powiedziałam im o reakcji Łoza i o jego wyjściu.
- No to on na pewno już był u Łukasza - stwierdził Tomek wysłuchawszy mnie. - Spróbuje do niego zadzwonić może odbierze. - wybrał numer do swojego kumpla z zespołu - nic z tego. Wyłączony.
- To może spróbuj do Łukasza będziemy wiedzieli co i jak - powiedziała Mara.
- Ok - kiedy Tomek zaczął dzwonić do Mroza nagle usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Był to jakiś nieznany numer. Odebrałam
- Tak słucham - starałam się mówić spokojnie.
- Czy jest Pani jakoś spokrewniona z Wojtkiem Łozowskim? - usłyszałam męski głos w słuchawce i struchlałam. Miałam głośno ustawiony telefon, więc moi współtowarzysze słyszeli co mówi osoba po drugiej stronie i dlatego Tomek rozłączył się rozmawiając z Łukaszem.
- Jestem jego dziewczyną a o co chodzi? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Komisarz Tomalak z tej strony. Pan Wojtek miał wypadek, a pani numer był w jego telefonie wpisany jako ICE......




Jest w końcu następny rozdział. I to 30 :D bardzo się cieszę, że do tylu dotrwałam :D Podoba Wam się? Co o nim sądzicie? Myślicie, ze co zdarzy się dalej? Czy Wojtek przeżyje? A jak tak czy wybaczy Tośce?

Czytaj to komentuj bo to naprawdę mnie motywuje :D

wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 29

Tośka/ Dom
Ja nie wiem dlaczego się nie odsunęłam. Nie mam pojęcia co się stało. Kocham Wozza ale Mrozu jakoś tak dziwnie na mnie działa. Robię rzeczy, których nie powinnam. Trudno stało się. Pocałował mnie. Wpił swoje malinowe usta w moje. Po chwili jednak otrząsnęłam się. Odskoczyłam od niego. Wstałam.
- Łukasz, co Ty robisz? - zapytałam patrząc na niego wielkimi oczami.
- No nie mów, że tego nie chciałaś. W każdej chwili mogłaś się odsunąć - powiedział kierując swoje gałki oczne na mnie i uśmiechając się.
- Nie chciałam. Po prostu zaskoczyłeś mnie. Ja kocham Wojtka i nie mam zamiaru go stracić. Dość dużo dzisiaj zrobiliśmy jeśli chodzi o piosenkę, więc myślę, że już powinieneś sobie iść. - Stwierdziłam dosadnie cały czas stojąc odzyskując pewność siebie.
- No dobrze. W takim razie zdzwonimy się co i jak z nagrywaniem. - usłyszałam a on w tym momencie wstał z kanapy. - A i nie musisz mnie odprowadzać do drzwi - Zatrzymał się na chwilę koło mnie, uśmiechnął, pocałował w policzek i wyszedł.
Nie wiedziałam co mam teraz robić. Chciało mi się płakać. Czułam się jak największa na świecie oszustka. Wojtek jeszcze nie wrócił. Postanowiłam to wykorzystać i zadzwonić do Mary.
- Co robisz? - zapytałam lekko przerażonym głosem kiedy ta odebrała.
- Wróciłam z wykładów i oglądam tv. A co Ty masz taki dziwny głos? - zapytała wystraszona.
- Proszę Cię przyjedź do mnie jak najszybciej. Zanim chłopacy wrócą. Tylko nie mów nic Tomsonowi a tym bardziej Wojtkowi.
- Zaraz będę - usłyszałam w słuchawce i moja przyjaciółka się rozłaczyła.
Mara/ 10 minut później
Zadzwoniłam do drzwi Tośki. Otworzyła mnie. Zobaczyłam ją całą w płaczu. Nie wiedziałam co się dzieje.
- Co jest?- zapytałam przygotowując się na najgorsze i wchodząc do środka. Ona tylko przytuliła się do mnie. - To chodź do salonu usiądziemy, wszystko mi opowiesz - próbowałam zachować spokój i odgarnęłam kosmyk włosów z jej twarzy. Kiedy się trochę uspokoiła zaczęła mówić.
- Był tu dzisiaj Łukasz. Omawialiśmy piosenkę itd. Nawet spodobała mi sie. Zaczęliśmy śpiewać. Jakoś straciłam rzeczywistość. On w pewnym momencie przysunął się do mnie i mnie pocałował. Ja się nie odsunęłam rozumiesz? Dopiero po chwili odskoczyłam. Nie wiem dlaczego tak postąpiłam. On jakoś dziwnie na mnie działa. Ale co ja zrobiłam? Przecież chce być z Wojtkiem - wydusiła z siebie i znowu zaczęła płakać. Nie wierzyłam w to co słyszę. Przytuliłam ją mocno.
- Tosia musisz mu o tym powiedzieć - stwierdziłam po chwili zastanowienia. - Jeśli powiesz mu od razu i usłyszy to od Ciebie nie od Łukasza to będzie co innego. On Cię strasznie kocha. Wybaczy ci zobaczysz.
- Ale ... - próbowała się wymigać.
- Nie ma żadnego ale musisz mu powiedzieć. A teraz obcieraj łzy bo idzie i jak zobaczy że płaczesz to od razu będziesz musiała mu powiedzieć. - pospieszyłam przyjaciółkę widząc przez okno samochód Łoza.
Po kilku minutach usłyszeliśmy szmer kluczy i do środka wszedł chłopak mojej przyjaciółki.
- O cześć Mara. Ja myślałem że zastanę ut jeszcze Łukasza a tu jaka niespodzianka - rzucił wchodząc. - Jak piosenka? Miałaś zadzwonić jak skończycie. - uśmiechnął się i pocałował swoją dziewczynę w czoło.
- Chciałam spędzić trochę czasu z Marą bo ostatnio rzadko się widujemy - Tośka odzyskała pewność. Miłość Wojtka do niej tak na nią działała.
- Wicie co ja już pójdę bo zaraz Tomek będzie mnie szukał - powiedziałam i wyszłam
Wojtek/Ten sam czas
- No to opowiadaj. Jak piosenka? - usiadłem koło mojej dziewczyny i przytuliłem ją. Byłem ciekawy czy ten projekt jej się podoba.
- Piosenka jest super. Taka romantyczna, ale nie jakaś smutna. Naprawdę bardzo mi się podoba - usłyszałem, a ona wtuliła sie we mnie. - Ale chciałam Ci jeszcze o czymś powiedzieć.... O czymś co wywołało we mnie odwrotne uczucie - byłem zdziwiony co Tosia chce mi powiedzieć. Jednak nagle zadzwonił mój telefon.
- Poczekaj momencik - powiedziałem wyjmując telefon z kieszeni spodni - To Łukasz - stwierdziłem patrząc na wyświetlacz.
- Nie odbieraj - krzyknęła - najpierw mnie wysłuchaj - powiedziała a ja struchlałem ...






Jesteście ciekawi reakcji Wojtka? W jakiej sprawie dzwoni Łukasz? Jeśli tak to komentujcie :)

czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 28

Tośka/Tydzień później
Zgodziłam się. Stwierdziłam, że raz się żyję, a takiej propozycji się nie odrzuca. Spróbować zawsze można. Jeśli będzie coś nie tak wycofam się i całkowicie oddam się studiom. Wiem, iż podejmując taką decyzję uszczęśliwiłam mojego chłopaka. Musiałam mu także podziękować za to co dla mnie zrobił, bo to przecież był jego pomysł. Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, że go mam. Zabrałam go w miejsca, w które chodziłam jako dziecko. Nie było tam nikogo. Mieliśmy cały dzień tylko dla siebie. Dawno nam się to nie zdarzyło, bo albo moje studia albo jego zespół. Dzisiaj przychodzi do nas Łukasz. Pierwszy raz zobaczę tekst, nuty. Dowiem się co mam śpiewać.
- Wstawaj - usłyszałam i poczułam pocałunek na policzku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Wojtka stojącego nade mną z tacą ze śniadaniem - jedz i się ubieraj bo Mrozu zaraz będzie - uśmiechnął się.
- Dzień dobry - powiedziałam zaspana i usiadłam na łóżku - No wszystko rozumiem ale z jakiej okazji dostaje śniadanie do łóżka? - byłam zaskoczona.
- Z takiej że cię kocham - powiedział i mnie pocałował - no i z takiej, że wchodzisz do mojej branży - i nagle zobaczyłam zaciesz na jego twarzy.
- Nawet nie marz o tym, że jak będę rozpoznawalna to nagramy razem duet - śmiałam się - no chyba, że zawsze będę mieć śniadanie do łóżka. - i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Zjedliśmy śniadanie i ja poszłam do łazienki się odświeżyć. Kiedy wyszłam poszłam po ciuchy. Otworzyłam szafę, wzięłam T-shirt i jeansy i zeszłam do salonu gdzie był Łozo.
- Idę z chłopakami na obiad żeby Wam nie przeszkadzać także jakbyście skończyli wcześniej to daj znać to powiem ci gdzie jesteśmy- podszedł do mnie i złapał mnie za rękę
- Ok - uśmiechnęła się i spojrzałam na niego. Nagle spoważniał i powiedział:
- Jeśli coś ci się nie spodoba pamiętaj, że zawsze możesz zrezygnować. Nie rób niczego na siłę - spojrzał mi prosto w oczy.
- Dobrze wiem, spokojnie - uśmiechnęłam się.
- A i jak Łukasz będzie do Ciebie zarywał to ja się z nim policzę - powiedział, a ja padłam ze śmiechu.
- Dobra leć bo się spóźnisz i trzymaj za mnie kciuki - powiedziałam, pocałowałam go i wypuściłąm z domu.
Łozo/ godzinę później kawiarnia
- No jedz to, a nie cały czas mieszasz - z zamyślenia wyrwał mnie głos Olka. - O czym tak myślisz? O Tośce? Znasz ją da sobie świetnie radę - poklepał mnie po plecach.
- Tak wiem, ze da. Ale nie chce żeby robiła coś na siłę - odpowiedziałem
- Dobrze wiesz, że nic takiego nie zrobi. Ja chyba wiem co się dzieję - odezwał się Tomson - Ty jesteś zazdrosny. Boisz się, że Łukasz będzie do niej zarywał - zaczął się śmiać.
- No i co jest w tym śmiesznego? - zapytałem - Tak, jestem zazdrosny bo jest super dziewczyną, a on na takie leci.... Mogłem tam zostać.
- Przestań.No ale nawet jeśli tak będzie to Tośka kocha Ciebie nie jego i się nie da. Spokojnie - znów odezwał się Baron.
Tośka / ten sam czas, dom
Chwilę po wyjściu usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam w lustro, czy w miarę wyglądam i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Mroza.
- Hej wchodź - powiedziałam otwierając drzwi szerzej.
- No hej - powiedział wchodząc i pocałował mnie w policzek. - Jeju świetnie wyglądasz. Jak to jest twój codzienny strój to Łozo jest szczęściarzem, że go zechciałaś. - powiedział a ja nie wiedziałam jak mam to zinterpretować.
- No już tak nie przesadzaj - uśmiechnęłam się - Zapraszam do salonu - powiedziałam i zaczęłąm iść w kierunku pomieszczenia. - Napijesz się czegoś? - zaproponowałam kiedy usiadł na kanapie.
- Woda wystarczy - uśmiechnął się i posłał mi przeszywający uśmiech. Poszłam do kuchni i nalałam wody do dwóch szklanek. Kiedy weszłam do salonu Łukasz już miał uszykowane kartki z tekstem i muzyką.
- Proszę - powiedziałam, podałam mu wodę, usiadłam obok niego i zaczęliśmy pracować.
Piosenka była całkiem dobra. Podobała mi się. Była bardzo romantyczna ale nie była smutna. Kiedy próbowaliśmy kolejny raz ją zaśpiewać i była część którą śpiewa Mróz zbliżył swoją twarz do mnie i próbował mnie pocałować.......


No i jest kolejny. Co myślicie? Tośka ulegnie Łukaszowi? Co na to Wojtek? Jesteście ciekawi to komentujcie. A w miedzy czasie zapraszam Was na mój drugi blog lwiaczesc.blogspot.com

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 27

Toska/5 minut później
- Po co przywiozłaś mnie pod DPT? - Zapytałam Marę
- Chodź nie pytaj - moja przyjaciółka znów pociągnęła mnie za rękę. Nagle w drzwiach zobaczyłam Wojtka.
- Może Ty mi powiesz co się tutaj dzieje - powiedziałam już lekko zdenerwowana.
- Kochanie nie denerwuj się - pocałował mnie w czoło wie ze to mnie uspokaja - po prostu chciałem żebyś kogoś poznała.
Po chwili byliśmy w środku. W salonie zobaczyłam gadajacych chłopaków. Ale wśród nich był ktoś kogo nie znałam. Nagle nieznajomy odwrócił się.
- O hej. Jestem Mrozu to znaczy Łukasz - uśmiechnął się do mnie zniewalajaco i podał rękę.
- Tosia - odpowiedziałam zaskoczona i podałam mu rękę a Wojtek cały czas trzymał mnie za ramiona. Czułam że coś tu śmierdzi.
- Kotek usiądź na chwilę. Mamy dla ciebie propozycje. - Powiedział mój chłopak i nagle oczy każdego skierowaly się na mnie, nawet Mary która tulila się w Tomsona.
- No to może ja powiem - odezwał się nowo poznany człowiek - Mam zamiar nagrać nowa piosenkę która może być hitem. Chciałbym żeby był to duet z kobietą. Jednak nie mogę znaleźć odpowiedniego głosu. Chłopacy podeslali mi ostatnio film z klubu gdzie spiewalas. Szukam dokładnie takiego talentu jak Ty. Co ty na to? Nagrasz że mną piosenkę? - Siedziałam jak wryta. Ja mam nagrać piosenkę?  Ja?  Prosta dziewczyna z małej miejscowości?
- Ale ja...- zaczęłam nagle Wozz złapał mnie za rękę.
- Spokojnie nie musisz już odpowiadać zastanów się dobrze - i znowu pocałował mnie w czoło.




Jest następny i proszę o jakieś komentarze bo nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta :)

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 26

- Wy to słyszycie? - krzyknął Tomson do reszty naszej grupy w czasie śpiewu Tośki.
- Nooo - powiedzieli chłopacy chórem nie odrywając wzroku i słuchu od mojej dziewczyny.
Nagle piosenka się skończyła i Tosia zeszła ze sceny.
- Czemu nam nie powiedziałaś że masz anielski głos? - zapytałem się jej, kiedy usiadła obok mnie.
- Nie ma się czym chwalić. Po prostu lubię tą piosenkę i może dlatego bardzo się nie zbłaźniłam. Ale nie gadajmy o tym chodźcie tańczyć, bo przecież po tu tu jesteśmy. - Uśmiechnęła się, wstając pociągnęła mnie za rękę na parkiet i zawołała resztę.
Następny dzień/Tosia
Kiedy robiłam obiad dostałam sms od Mary: ,,Możemy się spotkać? W tej kawiarni niedaleko ciebie o 15:30, ok?" Napisałam że będę, dokończyłam obiad ubrałam się i wyszłam. Wojtek był gdzieś na mieście z chłopakami, więc zostawiłam mu kartkę gdzie jestem. Następnie udałam się na spotkanie. Kiedy doszłam na miejsce moja przyjaciółka była już na miejscu.
- Cześć kochana - przywitałam się z nią.
- Hej - odpowiedziała - cieszę się że przyszłaś. Muszę ci coś powiedzieć - zaczęła, a ja struchlałam, ponieważ myślałam że znowu stało się coś złego. - Uwaga.... Dostałam pracę, która nie będzie bardzo przeszkadzam w moich studiach.
- Wow to cudownie. - uścisnęłam Marę - a co to za praca? - zapytałam zaciekawiona i spojrzałam na dziewczynę.
- Kelnerka właśnie w tej kawiarni. Właściciel zatrudnia zarówno osoby uczące się i te, które nie studiują dzięki czemu sami ustalamy sobie grafik, co pozwoli mi na studiowanie. - uśmiechnęła się, a ja od długiego czasu zobaczyłam radość w jej oczach.
- Super. Teraz będziesz mogła zostać w Wawie i mieszkać z Tomkiem. Cudownie - ponownie uścisnęłam przyjaciółkę, bo też bardzo się cieszyłam z tego że ona nie wyjedzie.
- A właśnie - coś przypomniało się Marze kiedy powiedziałam o Tomsonie, ale później mówiłą ze to zbieg okoliczności. - musisz gdzieś ze mną iść. Chodź, szybko
- Ale o co chodzi? - powiedziałam zdziwiona kiedy dziewczyna pociągnęła mnie w stronę samochodu.
- Za chwilę się dowiesz - uśmiechnęła się podejrzanie
Ten sam czas/Tomson
- Cześć Łukasz. Super, że znalazłeś czas przyjechać - powiedziałem widząc kumpla w drzwiach Domu Pracy Twórczej.
- No ja też się cieszę. Po obejrzeniu tego filmiku, który mi przysłaliście musiałem przyjechać. - powiedział wchodząc do środka.
- O jesteś już - z góry zszedł Łozo - Bardzo się cieszę, że to obejrzałeś i dałeś tą propozycje. - mój przyjaciel był pełen nadziei, że jego pomysł uda się.








Jak wam się podoba pierwszy rozdział po długiej przerwie? Jak myślicie kim jest Łukasz i co knuje Wojtek?