poniedziałek, 29 grudnia 2014

Przepraszam


Przepraszam nie mogę się już wciągnąć do tej historii.... Po prostu nie potrafie.... Zawieszam może nawet usuwam.... I tak pewnie nikt tu już nie zagląda :) Zaczynam innego bloga może uda mi się napisać rozdział w nim :) Będzie to blog o skoczkach narciarskich jeśli ktoś chce to zapraszam :) http://lwiaczesc.blogspot.com/
Żegnam ( nie wiem czy na zawsze czy na jakiś czas) na tym blogu
Wasza afrolaska :)

sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 25

Tośka/ Dom
- Tosia nawet nie wiesz co ja przeżyłam jak się o wszystkim dowiedziałam, nie wiedziałam co mam robić, chciałam ci wcześniej powiedzieć ale jak dowiedziałam się, że jedziecie w góry to nie mogłam psuć twojego humoru. A później jeszcze twoja sprawa..... To już kompletnie mnie załamało.... Tomkowi nie chciałam o tym mówić bo strasznie się wstydziłam.... Ale chyba muszę mu powiedzieć bo jeszcze przez to go stracę..... - naprawdę rzadko widziałam Marę płaczącą, zawsze była silna, twarda a teraz płakała jak bóbr - No więc zacznijmy od początku. Wszystko zaczęło się w momencie kiedy zaczęło wszystko się układać. Zadzwonił do mnie Arek, mój brat, że musze natychmiast przyjechać, więc pojechałam. Na miejscu zastałam zapłakaną mamę i bezsilnego brata. Nie widziałam o co chodzi. Mama nie chciała się do mnie odezwać leżała w łóżku i płakała. Nie musiałam długo czekać, żeby Arek mi wszystko powiedział. Ojciec zostawił mamę dla Kaśki, tej 25-letniej pielęgniarki pamiętasz ją? - zapytała i spojrzała na mnie przez załzawione oczy
- Tak. Najwredniejsza pielęgniarka w szpitalu. - odpowiedziałam. Strasznie jej nie lubiłam bo co pojechałam z moją chorą nogą to mówiła, ze udaje....
- Podobno ten ich romans trwał już 1,5 roku rozumiesz? Przez tyle czasu mój ojciec prowadził podwójne życie. Widziałam go z nią na kawie jakieś 3 miesiące wcześniej, ale powiedział mi, ze się tylko dobrze kumplują i tyle. Mogłam mu wtedy nie wierzyć.... Zostawił mamę wcześniej ją upokarzając i wyzywając. Przecież ona nie pracowała. Zostawił nas bez grosza. Teraz znalazła pracę, ale nie utrzyma mnie w Warszawie i siebie w domu za 1,400 zł... Arek, sama wiesz, też nie ma dużo pieniędzy. Wczoraj była ostatnia rozprawa rozwodowa. Jedyny plus, że mama wzięła się na nogi i udowodnił mu jego winę, dlatego będzie płacił 300 zł ale co ot jest.... Byłam na jednej rozprawie i wiesz, że potraktował całą naszą 3 jak obce osoby? Jak nie znajdę jakiejś sensownej pracy to będę musiała zrezygnować z Warszawy i może ze studniów... Wstydziłam się powiedzieć o tym Tomkowi.... A poza tym wiesz jak to strasznie boli jak ktoś kogo kochałaś nad życie, wierzyłaś, że zawsze stanie za tobą murem i cię obroni teraz traktuje cię jak obcą osobę? To uczucie jest nie do zniesienia....- wybuchła płaczem
- O Boziu. Mara czemu mi wcześniej nie powiedziałaś? Nie mogę nawet sobie wyobrazić jak ci jest teraz ciężko..... Ale masz jeszcze mnie i Wojtka, Tomka no i resztę Afrorodzinki. My ci pomożemy. Przecież wiesz, że jesteśmy przyjaciółkami w smutku i w pogodzie. Nie mogę uwierzyć, że twój ojciec okazał się takim sku.....em - rzadko przeklinam ale wtedy nie wytrzymałam - Ale najważniejsze musisz jak najszybciej powiedzieć wszystko Tomsonowi
- Ale ja się wstydze.. On mnie przez to zostawi - zaczęła histeryzować
- Co ty mówisz? On cię kocha i pragnie dla ciebie jak najlepiej - powiedziałam i przytuliłam Marę
Tomson/ godzinę później
- No to chodź po Marę - powiedział Wojtek zbliżając się do drzwi swojego domu
- Mam nadzieję, że w końcu dowiem się o co chodzi..... - powiedziałem a Łozowski otworzył drzwi
Zobaczyłem za nimi Tośkę, która przytulała zapłakaną Marę. Pragnąłem zrobić to samo
- Już jesteśmy - krzyknął Łozo
- Siemka Tomek - powiedziała Tosia i uśmiechnęła się do mnie -  No Mara nadszedł ten czas, musisz powiedzieć Tomkowi - skierowała się do swojej przyjaciółki a ja struchlałem. - Wojtas chodź na góre a oni niech sobie spokojnie porozmawiają - dodała i złapała Wojtka
Podszedłem do Mary. Zaczęła płakać. Przytuliłem ją jak najmocniej.
- No więc... - usłyszałem
Wojtek/Ten sam czas
- Powiedz mi o co chodzi?
- W dużym skrócie. Tata Mary okazał się debilem zostawił całą rodzinę dla młodej pielęgniarki, swoją córkę traktuje jak obcą osobę i teraz dziewczyna nie ma za co żyć. - usłyszałem od mojej dziewczyny
- O Boże. A wydawał się takim miłym człowiekiem. - zdziwiłem się - To pewnie nie będzie chciała dzisiaj imprezować...
- A co się szykuję? - zapytała Tosia
- Chłopacy rzucili żeby iść do klubu z karaoke, a my z Tomkiem powiedzieliśmy, ze to zależy od was - powiedziałem
- To jest dobry pomysł - odparła Tośka - My się wyluzujemy i moze Mara zapomni
Tomson/salon
- Kochanie czemu mi tego wcześniej nie powiedziałaś? Przecież musiałaś przezyć traumę....
- Myślałam, że mnie zostawisz..... - płakała moja dziewczyna
- Nie myśl tak. Kocham cię i nigdy cię nie zostawię
Usłyszałem Tosię i Wojtak schodzących na dół.
- Dobra Mara starczy tego - odezwała się jej przyjaciółka - Idziemy z chłopakami na karaokę dzisiaj i nawet się nie wypieraj. Chłopacy szykujcie się a ja zajmę się Marą - usłyszałem i dziewczyna Łoza zabrała moją
- Dobra stary w takim razie ja jadę do siebie się przebrać. - powiedziałem i pożegnałem się z kumplem. - Będę za godzinę
Wojtek/ Godzinę później
Przebrałem się i czekam na dziewczyny i Tomka. Nagle słysze stukot szpilek. Dziewczyny schodzą. Oniemiałem jak je zobaczyłem. Wyglądały cudownie. Miały rozpuszczone i lekko pokręcone włosy. Mara miała na sobie to, a moja Tośka to.
- Łał cudownie wyglądacie - powiedziałem
- Dzięki - odpowiedziały
Nagle wpadł Tomek
- I co dziewczyny już ggggoooooo - zaniemówił - super wyglądacie - powiedział
Dziewczyny zaczęły się śmiać. Tomek wziął za rękę Marę, a ja Tośke. Szliśmy z tyłu.
- Cudownie wyglądasz kochanie
- Dziękuje - odpowiedziała moja dziewczyna a ja ją pocałowałem.
Pół godziny później/ Przed klubem
Wszyscy już na nas czekali. Podeszliśmy do nich i przywitaliśmy się.
- No i co mówiłem wam, że macie super laski, które zgodzą się na taką imprezę - powiedział Śniady i nie mógł spuścić oczu z dziewczyn, a szczególnie z mojej
- No to co wchodzimy ? - zapytał Torres
I weszliśmy. Zdążyliśmy usiąść a DJ powiedział, że dziś palące się światło wybiera kto śpiewa na karaoke. I pierwsza smuga spadła na Tośke, więc ta wstała i podeszła do mikrofonu. Komputer wylosował dla niej ,,Poza logiką" Mroza. Kiedy zaczęła śpiewać wszyscy zamarliśmy. Nie wiedziałem, że mam tak utalentowaną kobietę....




No to dzisiaj mam wenę bo dość długi post jak na ostatnie moje rozdziały. Jak wam się podoba? Co myślicie o problemie Mary?

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 24

Warszawa/ Tosia
Dzisiaj mogę spotkać się samotnie z Marą i pogadać. Cieszę się bo rzeczywiście zauważyłam że coś jest nie tak. Tomson miał racje. On strasznie się stara, a ona coraz bardziej go odrzuca. Nie wiem co się dzieję. Chłopacy mają jakieś spotkanie więc moja przyjaciółka powinna zaraz u mnie być. Mam nadzieję, że wyciągnę z niej prawdę bo w tym momencie nawet ja źle się czuję. Zawsze wszystko sobie mówiłyśmy.
Ten sam czas/ Mara
Idę do Tośki. Wiem, że muszę jej wszystko powiedzieć, bo po pierwsze będzie to ze mnie wyciągać do skutku, a po drugie nie mogę żyć w takiej tajemnicy.
- Hej - zobaczyłam uśmiech i usłyszałam od mojej kumpeli, kiedy zapukałam do jej drzwi - wchodź, siadaj. Czego się napijesz? Kawa, herbata, sok, woda ? - wyliczała moja przyjaciółka
- Woda wystarczy - odpowiedziałam i próbowałam się uśmiechnąć, a Antonina podała mi szklankę wody i usiadła obok mnie
- No to teraz mów o co chodzi i nie wykręcaj się bo przecież widzę
- O Boże. Tośka. Dobrze że mogę ci to powiedzieć bo sama chyba sobie z tym nie poradzę - powiedziałam i łzy przypłynęły mi do oczu
DPT/ Tomson
- Nie dzwoniłeś może do Tosi? - zapytałem Łoza
- Nie, a mam zadzwonić? Coś się stało? - usłyszałem
- Po prostu miała się dzisiaj spotkać z Marą. Może dowie się o co chodzi.....
- Tak wiem ale wyluzuj bo wyszliśmy z domów 30 minut temu a wiesz jak one zawsze długo gadają, pewnie Tośka jeszcze nic nie wie - widziałem że Łozo chce mnie uspokoić
- No może masz rację - odpowiedziałem
- Ej ludzie idźmy gdzieś na imprezę co? Dawno nigdzie nie byliśmy - wyparował ni stąd ni zowąd Śniady
- Taa moja ostatnia impreza super się nie skończyła - powiedział Wojtek
- Ale to było przez te twoje psychofanki Wojtas. A poza tym na szczęście nic poważnego się nie stało. Zdążyłeś na czas i myśle że i tobie i jej pomogłoby wyluzowanie. To co idziemy dzisiaj? - Śniady dalej krążył temat
- To jest super pomysł. Tylko gdzie? - zapytał Torres
- Może tym razem do jakiegoś klubu z karaoke? Co wy na to ? Będą jaja zobaczycie - z radością rzucił Bartek - kto jest za?
Za byli wszyscy oprócz mnie i Wojtka jego z wiadomych powodów a ja po prostu miałem inne problemy na głowie
- Ej no chłopacy jak rodzina to rodzina - powiedział Lajan
- Dobra pogadam z Tośką ale nic nie obiecuje - uśmiechnął się Łozo
- No to ty weźmiesz Marę i też przyjdziecie i wszystko załatwione - usłyszałem od Barona
- Tylko żeby ona jeszcze chciała gdziekolwiek ze mną iść.... - burknąłem pod nosem i poszedłem do łazienki.









Wiem, że nie zbyt długi ale ważne że jest. Dziękuje tym, którzy są jeszcze tak wytrwali aby czekać na moje rozdziały. Jesteście super. Naprawdę! Pokażcie też blog swoim znajomym którzy mogą być nim zainteresowani bardzo chciałabym mieć dla kogo pisać. No i jak wam sie podoba? Podejrzewacie jaką tajemnicę skrywa Mara? I czy ma to coś wspólnego z Tomkiem? Czekam na wasze komentarze :)

wtorek, 28 października 2014

Rozdział 23

Wojtek/ ten sam czas
Wróciłem do stolika i spostrzegłem, iż nie było przy nim ani Tośki, ani tych dziewczyn. Zmartwiłem się i zacząłem szukać swojej ukochanej. Nagle spostrzegłem moje fanki. One tnie zobaczyły i podbiegły do mnie.
-Nie widziałyście może Tośki? - zapytałem
- No właśnie o tym chciałyśmy ci powiedzieć- zaczęła Ania
- Zobacz - powiedziała druga dziewczyna i pokazała mi zdjęcie Tosi całującej się w toalecie z jakimś gościem
- To niemożliwe - odpowiedziałem i pobiegłem do damskiej łazienki.Dziewczyny próbowały mnie zatrzymać a ja wiedziałem,  musi być coś nie tak, ponieważ ja wiem że brzydziła sie zdradą gdyż sama została kiedyś zdradzona. Zawsze mówiła że woli złą prawdę niż kłamstwo. I do tego nie zdradziłaby mnie z ledwo co napotkanym facetem. Kiedy wszedłem do toalety zobaczyłem, że się nie mylę. Facet ze zdjęcia próbował zgwałcić Tośkę a ona próbowała się bronić. Nic nie pomyślałem tylko rzuciłem się na gościa i oderwałem go od mojej dziewczyny. Zaczęliśmy się szarpać przyłożyłem mu i dobrze że Tosia mnie od niego odciągneła bo pewnie bym go zabił.
-Niech tym lepiej zajmie się policja - powiedziała
- Nic ci nie jest kochanie? - zapytałem
- Nie na szczęście pojawiłeś się w samą porę - powiedziała i przytuliła się do mnie a ja wtedy poczułem że nie potrafiłbym jej stracić. Później przyjechała policja i zabrała niedoszłego gwałciciela. Okazało sie że to Kasia i Ania powiedziały mu że Tosia jest po pigułce gwałtcze mu dopłaciłyza to aby odbył stosunek z moją dziewczyną. My pojechaliśmy do szpitala na obdukcję. Na szczeście nic poważnego nie stało sie mojej dziewczynie, gdyby było inaczej nie dałbym żyć tym dwom laskom. Na następny dzień wróciliśmy do Warszawy. Mogłoby wydawać sie że takie wydarzenie może nam zaszkodzić jednak ono jeszcze bardziej umocniło nasz związek.










Rozdział krótki ale chciałam coś dzisiaj wstawić. Nie wiem czy ktoś jeszcze czyta mojego bloga ale jeśli tak to mam nadzieję że podoba się wam to co dzisiaj napisałam :)

sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 22

- Jasne - powiedziałem i wziąłem kartkę oraz długopis, który trzymały dziewczyny
- Gdybyś mógł napisać dla Kasi - powiedziała brunetka
- A mi dla Ani - odezwała się blondynka
- Spoko - jak usłyszałem tak zrobiłem
- A mogłybyśmy jeszcze jedno wspólne zdjęcie? - zapytała Ania
- Oczywiście - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do fotki.
Dziewczyny poszły do stolika obok a ja w tej chwili spojrzałem na Tosię. Próbowała jeść śniadanie, które jej nie wchodziło. Miała smutną minę. Domyśliłem się, że chodzi jej o moje fanki.
- Kochanie - powiedziałem - wiesz, że ty jesteś dla mnie najważniejsza ale muszę poświęcać kilka sekund z mojego życia fanom bo to dzięki nim mogę pracować w branży, którą kocham. Nie musisz być o nie zazdrosna.
- Rozumiem - powiedziała nadal smutna - ale widzę jak one na ciebie patrzą. A te fanki były wyjątkowo ładne i ja wiem, że gdyby chciały mi cię odbić to ja z nimi nie mam szans....
- No co ty? Tośka... ej.... przecież jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie - spojrzałem na nią a ona się uśmiechnęła. - Kocham cię i nic tego nie zmieni. Rozumiesz? - pocałowałem ją w rękę
- Ja ciebie też - odpowiedziała, a ja zauważyłem, że humor wrócił na jej twarz.
Dokończyliśmy śniadanie i poszliśmy do pokoju.
Tośka/Pokój
- To co teraz robimy? - zapytałam z ciekawości
- Jak to co - Wojtek uśmiechnął się podejrzanie, objął mnie i pocałował
- Oj nie ma tak. - uśmiechnęłam się - jesteśmy w Bieszczadach musimy zdobyć jakiś szczyt
- No dobra. To może Tarnica? - zaproponował
- Czytasz w moich myślach Wojtuś - zgodziłam się
Zaczęliśmy pakować potrzebne rzeczy i przebierać się w ciepłe ciuchy. Po pół godzinie byliśmy gotowi do drogi. Szlak nie był bardzo trudny, dlatego szło nam się dość szybko. Po kilku godzinach dotarliśmy na szczyt. Zrobiliśmy sobie kilka fotek, nacieszyliśmy oczy widokiem i stwierdziliśmy, że schodzimy szczytami. W połowie drogi powrotnej spotkaliśmy Anię i Kasię, które szły w przeciwnym kierunku. Były ubrane w krótkie spodenki, balerinki i bluzki na ramiączka. Widać, że góry nie są ich pasją, a one same nie wiedzą jak powinien wyglądać człowiek, który chce zdobyć szczyt. Gdy one dostrzegły Wojtka od razu zawołały:
- O, a my znowu się spotykamy - krzyczała Kasia
I w tym momencie Ania przewróciła się i złapała się za kostkę
- Chyba skręciłam nogę - rzuciła
- Trzeba im pomóc - spojrzał na mnie Wojtek
- No jasne. Przecież sama wiem co znaczy mieć problemy z kostką - uśmiechnęłam się
Podeszliśmy do dziewczyn. Wojtas pomógł Ani wstać. W czwórkę zaczęliśmy wracać do pensjonatu. Ania strasznie opierała sie na moim chłopaku i obejmowała go ale ja już nie miałam nawet siły żeby jej coś powiedzieć, a z drugiej strony nie dziwie się skoro bolała ją noga. W pensjonacie był lekarz dlatego z ciekawości czy to nie był specjalny wypadek powiedziałam :
- To my cię odtransportujemy to lekarza
- Nie no co ty. Już i tak mi pomogliście. Pójdziemy razem z Kasią - powiedziałą chora i poszły, a my z Wojtkiem wróciliśmy razem do pokoju
Następne dni mijały nam bardzo miło. Chodziliśmy po górach, siedzieliśmy w pokoju, spędzaliśmy razem cały nasz czas.Jednak codzienni spotykałyśmy te dziewczyny. 2 dni przed powrotem do Warszawy poszliśmy na imprezę do największego klubu w okolicy. Wojtek ubrał się tak, a ja tak. Weszliśmy do środka i zaczęliśmy tańczyć. W pewnym momencie DJ puścił wolny kawałek. Wojtek objął mnie a ja jego i zaczęliśmy wolno się poruszać.
- Pięknie dziś wyglądasz, wiesz - wyszeptał mój chłopak w moje ucho
- Wiem bo już mi to 10 razy mówiłeś - uśmiechnęłam się
- To powiem 11 - przytulił mnie mocniej - nie mogę od ciebie oderwać wzroku tak samo jak ci wszyscy goście tutaj ale ja mogę coś więcej - spojrzał na mnie i mnie mocno pocałował
Kiedy skończyła się piosenka usiedliśmy przy stoliku. Nagle podeszły do nas dwie osoby. Kto? Oczywiście Ania i Kasia.
- Możemy się dosiąść - nie poczekały na naszą odpowiedź
Zauważyłam, że Wojtkowi już też dawały sie we znaki. Zaczęly coś do nas gadać. Albo do Łoza. Nagle jednak zadzwonił do niego telefon. To był Adam dlatego przeprosił mnie i wyszedł na dwró z nim pogadać, a ja oświadczyłam dziewczyną, że idę do toalety. Kiedy myłam ręce do łazienki ktoś wszedł. Spojrzałam w lustro. To był jakiś 20 paro letni facet. Nagle rzucił się na mnie, oparł mnie o ścinę i zaczął całować. Chciałam go odepchnąć ale nie miałam siły. On był silniejszy. Nagle znowu ktoś wszedł do łazienki myślałam, że to jest dla mnie ratunek a to była Kasia, która zrobiła mi i jemu zdjęcie i wybiegła z toalety, a ten facet coraz bardziej się do mnie dobierał........




Udało się coś napisać nie wiem czy wam się podoba, dlatego piszcie w komentarzach co sądzicie o tym rozdziale :)

czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 21

Wojtek/Ten sam czas
- Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę - powiedziałem i uśmiechnąłem się
- Jaką? - zapytała Tośka
- Adam nam załatwił tygodniowe tourne po górach. Zaczynamy od Sudet i jedziemy dalej na wschód - nie zdążyłem dokończyć gdy Tośka powiedziała
- No to super tylko szkoda, że nie spędzimy razem tego czasu - zasmuciła się
- Ale to właśnie o to chodzi, że jedziesz z nami
- Co? Żartujesz? - nagle moja ukochana się ożywiła
- Serio - moja dziewczyna rzuciła się na mnie
- Kocham Cię - usłyszałem
- Miło mi to słyszeć - pocałowałem ją
Tosia/Kilka dni później
Dzisiaj ruszamy z chłopakami w trasę. Mam nadzieję, że nic im nie zepsuje.
- Wsiadaj Tośka - zawołali nagle chłopacy
- No już już - zaśmiałam się i weszłam do busa
- Siadasz ze mną - krzyknął Śniady
- Już byś chciał - powiedział Wojtek i zawołał mnie do siebie
- Ja jednak usiądę z Bartkiem - powiedziałam a wszyscy się na mnie dziwnie spojrzeli. Tylko Śniady miał zaciesz na twarzy większy niż zwykle.
- A co wy się pokłóciliście? - usłyszałam jak pytał Tomson mojego chłopaka
- Nie. Wszystko było dobrze. Nawet bardzo dobrze. Sam tego nie czaje o co tu chodzi - zmartwił się Łozo i już chciał wstawać żeby wymienić parę zdań z Bartkiem.
- Wracam do siebie - powiedziałam do Śniadego, który dobrze wiedział, że wrócę bo razem ustaliliśmy że zrobimy Łozinie żart. Usiadłam koło Wojtka i rzuciłam:
- Już jestem
- Co to było? - zapytał
- Malutki, ustalony żart. Chcieliśmy wiedzieć jak się zachowasz - uśmiechnęłam się
- Dobra dobra zobaczymy jak jak taki żart ci zrobie - powiedział
- Oj przepraszam - dałam mu całusa w policzek
- Wiesz już mi przeszło ale jak takie przeprosiny to ja może jeszcze raz się obrażę - śmiał się
Tomson/ Ten sam czas
Nie wiem co ostatnio dzieje się z Marą. Był moment kiedy było cudownie, a teraz jakbyśmy się od siebie oddalali. Ona mnie unika. W ogóle nie zmartwił ją fakt, że nie będzie mnie przez tydzień. Zrozumiałbym to gdyby była jeszcze w Poznaniu, ale przecież przeprowadziła się do Warszawy wczoraj. Może to też moja wina. Ostatnio nigdzie jej nie zabierałem. Musze przez ten tydzień coś wymyślić.
Wojtek/ Tydzień później
Dziś gramy ostatni koncert. Szkoda, że trasa sie już kończy ale za to, zaczyna się coś innego. Super, ze Tosia tu ze mną jest. Chciałem do niej podejść z zaskoczenia ale zauważyłem, że rozmawia o czymś z Tomkiem.
- O czym tak spiskujecie? - zapytałem
- O Marze - odpowiedziała moja dziewczyna
- A coś jest z nią nie tak?
- Ostatnio odsunęła się ode mnie. Myślałem, że to przez to, iż jej nigdzie nie zabieram, ale właśnie Tosia powiedziała mi, że z nią też moja dziewczyna nie chce rozmawiać.
- Coś się musiało zdarzyć. Coś jest nie tak. - zmartwiła się Tośka
- Ja myśle, że to ten stres z przeprowadzką i w ogóle. Jest po prostu zmęczona. Zobaczycie wszystko będzie dobrze - pocieszyłem ją
- Obyś miał rację - powiedział mój przyjaciel
Tośka/ Po koncercie
- Dawaj walizki - usłyszałam od Wojtka
- Szkoda, że musimy już wyjeżdżać - zasmuciłam się
- Zobaczysz wrócisz jeszcze w góry - pocieszył mnie mój chłopak
- Tak, tylko kiedy?
- Nie smutaj tylko chodź - złapał mnie za rękę i poszliśmy na dwór gdzie stał bus.
- Ale gdzie my idziemy? - zapytałam, bo omineliśmy nasz bus i szliśmy w stronę drugiego parkingu.
- Zaraz będziemy - usłyszałam
- Wojtek, ale dlaczego stoi tutaj twój samochód? I dlaczego pakujesz do niego rzeczy? Nie jedziemy jednym busem?
- No to może od tyłu. Nie jedziemy z chłopakami w busie, pakuje rzeczy bo jedziemy moim autem, a jak tu sie znalazł mój samochód to już tajemnica - uśmiechnął sie do mnie
- Ale czemu nie z chłopakami?
- Bo nie jedziemy do Warszawy tylko jeszcze w Bieszczady na tydzień - uśmiechnął się
- Naprawdę? Jak cudownie - krzyknęłam z radości
- Cieszę sie, że ci się podoba. Chodź pożegnamy się z chłopakami i jedziemy
Wojtek/ Kilka godzin później
Właśnie dojeżdżamy do naszego hotelu. Tośka zasnęła bo przecież jest środek nocy. Nie chcę jej budzić ale pewnie będę musiał to zrobić.
- Gdzie jesteśmy? - nagle moja dziewczyna się obudziła
- Na miejscu - zatrzymałem samochód
Wysiedliśmy z auta i wzięliśmy walizki. Udaliśmy się do środka.
- Wojtuś poczekaj. Czy ja dobrze poznaję? Przecież to jest hotel, w którym byłam z moją klasą licealną na koniec szkoły. To była moja najlepsza wycieczka szkolna w życiu. - powiedziała podekscytowana.
- Tak wiem - na mojej twarzy pojawił się zaciesz
- Rozmawiałeś z moją mamą i z Marą? - zapytała a ja kiwnąłem głową - Oszalałeś - zaśmiała się
- Na punkcie jednej takiej co gdzieś tu powinna teraz być - śmiałem się
Weszliśmy do środka i poszliśmy do naszego pokoju.
- Ej Wojtek to ten sam pokój jest
- Noooo - powiedziałem a ona rzuciła mi się na szyję
Rozpakowaliśmy się i poszliśmy spać. Wstaliśmy o 9:00. Zeszliśmy na śniadanie. Kiedy je jedliśmy nagle poczułem, że ktoś mnie szturchnął. Odwróciłem się. Zobaczyłem dwie dziewczyny w wieku około 22 lat.
- Czy dasz nam autograf? - zapytały




Wiem że mnie dawno tu nie było i przepraszam. Wiem też że mogliście zapomnieć o moim blogu i rozumiem to, ale ostatnio w moim życiu wydarzyło się dużo różnych rzeczy i dobrych i złych. Tych drugich niestety więcej. Dlatego dopiero teraz mogła tutaj wejść. 

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 20

Tomson/Szpital
Tą chwilę przerwał lekarz, który wszedł do sali.
- O widzę, że już się pani dobrze czuje - uśmiechnął sie patrząc na Tosię
- Tak - odpowiedziała - mam tu wszystkich, którzy są dla mnie najważniejsi
Wtedy ja, ale pewnie reszta chłopaków, a szczególnie Wojtek, poczuliśmy ciepło na sercu. Podszedłem do Mary i przytuliłem ją.
- Myśle, że jeszcze jakieś 3 dni i może pani iść do domu - powiedział i wyszedł z sali
- No w końcu - powiedziała Tosia - A czy ja dobrze myśle? Skoro leżę tu już tyle czasu to... chwilka....to będzie.... tak dzisiaj jest lista przyjętych na studia! Macie laptopa?
- Ja mam w samochodzie - przypomniał sobie Torres
- No to dalej leć - Tośka rzuciła w niego poduszką, a wszyscy zaczęli sie śmiać
Po 5 minutach Tomek wrócił
- Nie masz się czym denerwować na pewno gdzieś się dostałaś - powiedziałem i złapałem ją za rękę
- No właśnie tylko gdzie - zmartwiła się i spojrzała na Wojtka
- Ej sprawdzaj a nie się rozklejaj - pocieszył ją
- No to chwila prawdy - stwierdziła i kliknęłą. Nagle w jej oczach pojawił się łzy. Wszyscy zamarli.
- Nie dostałaś się? - zapytała jej zmartwiona mama
- No właśnie - po jej policzku popłynęła łza - dostałam się na medycynę do Warszwy!!!
- Łoł super - wszyscy się ucieszyliśmy i krzyknęliśmy
- Mówiłem że dasz radę - Wojtek pocałował ją
Nagle do Śniadego zadzwonił telefon.
- Ej ludzie to Adam. Chce z nami pogadać mamy być w DPT za chwilę.
- No to się zmywamy - powiedziałem - zdrowiej nam
- Wpadne do ciebie później skarbie - powiedział Łozo i nagle do sali wpadła Gaja
- No tak nie zdążyłam - powiedziała - przepraszam cie ale salonu nie mogłam wcześniej zamknąć
- Spokojnie - powiedziała Tosia - Będziemy teraz często się widywać
- A co zamieszkasz w końcu u Wojtka? - zapytała a po twarzy Tosi widać było zmiesznie
- Na medycynę tutaj się dostałam a nie - zaśmiała się Tośka a my wyszliśmy
Tosia/Szpital
Kiedy chłopacy wyszli powiedziałam rodzicom żeby jechali do domu. Po co mają tu siedzieć. Zostałam sama z Marą i Gają.
- Gaja co ty w ogóle powiedziałaś? - zapytałam się
- No myślałam że jak jesteście razem no to ... Przepraszam - powiedziała skruszona
- No dobra tylko sie hamuj na przyszłość - odpowiedziałam i uścisnęłyśmy sie
- A ty mnie zostawisz wiesz co - zmartwiła się Mara
- Przenieś sie. Proszę cie. Masz tu mnie Tomka
- Dobra dobra pomyśle.
Łozo/ Droga do DPT
- Wojtek co ty taki zamyślony jesteś? - zapytał mnie Baron - powinieneś sie cieszyć że już wszystko jest dobrze
- Tak cieszę sie strasznie. Ale myślicie że to dobry pomysł żebym zaproponował Tosi wspołne mieszkanie?
- Uuu... Nasz Wojtuś się statkuje - krzyknął Śniady
- No jasne że dobry - powiedział Tomson
- Jesteśmy - krzyknął Torres i wysiedliśmy
Weszliśmy do środka. Tam już czekał na nas Adam.
- Chłopacy mam wiadomość. Mamy tourne tygodniowe. Zakopane, Bieszczady,Sudety. No góry. Zaczynamy w przyszły piątek od Zachodu i na Wschód.
- Łoł super
- No to teraz próbę zróbcie sobie a o godzinie wyjazdu jeszcze pogadamy.
- Adam mogę poprosić Cię na chwilkę - zapytałem
- Jasne - podszedł do mnie
- Mógłbym zabrać Tosię? - zapytałem z miną szczeniaczka
- No spoko tylko pogadaj z chłopakami bo mamy tylko 2 wolne miejsca i wszyscy wszystkich nie zabiorą - uśmiechnął się
- Dzięki wielkie - wyszedł - chłopacy pogadamy?
- No jasne - powiedział Lajan
- Chciałbym zabrać Tośkę. Nie przeszkadza wam to?
- Nie no co ty. Po tym co dzisiaj powiedziała w szpitalu to jest dla nas jak siostra - uśmiechnął się Tomson
- Dzięki wielkie
Tośka/  3 dni później
Rodzice mieli po mnie przyjechać ale popsuł się im samochód. Przenocuje zatem u Gaji, a jutro pojadę do domu. Zaraz powinna po mnie być. Nagle do sali wpadł Wojtek.
- Niespodzianka!! - krzyknął
- A gdzie Gaja? Ty nie powinieneś mieć próby? - zapytałam
- Powinienem, ale sie zerwałem dla ciebie - pocałował mnie - no dalej idziemy - wyszliśmy ze szpitala
- Jesteś zmęczona czy chcesz następną niespodzinkę? - zapytał
- Niespodzianka może być - uśmiechnęłam się
Podjechaliśmy pod DPT i weszliśmy do środka. Była tam Gaja Mara i chłopacy. Wielki napis ,,Witaj z nami!"
- Dziękuje wam
Impreza była świetna. Oczywiście nic nie piłam bo jeszcze biorę leki. Gdy zrobiło się późno poprosiłam aby Wojtek odwiózł mnie do Gaji. Jechaliśmy samochodem. Nagle podjechaliśmy pod jakiś dom którego nie znałam.
- Wejdź do środka jest otwarte. Ja zaparkuje i wezme rzeczy.
- Ale
- Żadne ale. Idź - powiedział
No to poszłam. Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam płatki róż i kolację ze świecami. Na środku leżała mała karteczka, na której pisało :,, Zamieszkasz ze mna?"Nagle ktoś złapał mnie za ramię.
- I jaka odpowiedź - zapytał mój ukochany
- No jasne że tak - pocałowałam go



Dość szybko się udało następny rozdział. Proszę o więcej komentarzy to rozdziały będą ciekawsze :D

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 19

Tosia
Cale wakacje spedzilismy swietnie sie bawiac. Niestety przyszedł czas żeby wrócić. Pojechaliśmy na lotnisko, dolecieliśmy do Warszawy i wzięliśmy taksówkę do domu Wojtka. Nagle przestałam widzieć. Przed moimi oczami pojawiła się ciemność i usłyszałam wołanie mojej mamy :,, Tosia, Tosia dziecko". Ciemność przeradzała się w światło a w środku zauważałam twarz mojej mamy. Nagle spostrzegłam, że leże w szpitalu nade mną stoi mama, obok niej tata a dalej Mara. Nie wiedziałam co się stało i zapytałam
- Mamo, czy ja jestem w szpitalu, czemu?
- Spokojnie. Mieliście wypadek. Jakaś ciężarówka wjechała w waszą taksówkę. Leżałaś 3 tygodnie w śpiączce.
Chciałam zapytać co z Łozem, ale nagle pojawił się lekarz i powiedział:
- Pani Antonino musi pani odpoczywać. Niech się pani prześpi, a narazie nic nie mówi - i odpłynęłam
Mara
- Może napisze do chłopaków żeby przyszli, przecież tyle rozpaczali po tym wypadku i czekali aż się Tośka obudzi - powiedziałam
- Tak zrób tak - odpowiedziała mama mojej przyjaciółki
Zadzwoniłam do Tomka.
- Hej Tomuś
- Cześ Mara. Co tam? Już się stęskniłaś? - zapytał uśmiechnięty
- Tak sobie mów - odpowiedziałam wesoło - ale dzwonię w innej sprawie. Tośka się wybudziła. Może wpadniecie?
- No jasne. Przecież to dobra wiadomość. Po tym wszystkim co się stało... Już zbieram chłopaków i zaraz będziemy
- Ok to do zobaczenia
- Chłopacy zaraz będą - powiedziałam do rodziców Tosi
- To dobrze. A Wojtka trzeba jeszcze obudzić. Przecież jest koło niej dzień i noc a teraz zasnął biedak na tych krzesłach i nawet nie słyszał mojej córki - powiedział jej tata
- Ja się tym zajmę - powiedziałam i podeszłam kilka metrów dalej gdzie na krzesłach spał zmartwiony Łozo. - Ej budzimy się - powiedziałam
- Mamoo jeszcze chwilę - mówił zaspany
- Nie mamo tylko Maro jeśli już - uśmiechnęłam się
- O Boże. Przepraszam cię - odpowiedział już obudzony - A coś się stało że mnie tak budzisz? - zapytał
- Tosia się wybudziła - uśmiechnęłam się
- Tak! O Boże w końcu już myślałam że ją stracę - podskoczył uradowany
- Ale spokojnie. Lekarz powiedział ze ma odpoczywać i kazał jeszcze się jej zdrzemnąć ale za 2 godziny powinna się obudzić.
- Dobra to ja muszę na chwilę wyskoczyć na miasto i zaraz wracam - powiedział i wybiegł.
Tomson/ 1 godzina później
Super, że Tosia się wybudziła. Myślałem że już po niej. To przecież w jej stronę wjechał ten tir, kierowca taksówki nie żyje, a Łozo miał tylko złamaną nogę i obwinia się, że to przez niego Tosia leży w szpitalu. Ale teraz już będzie wszystko dobrze. Zebrałem już chłopaków i właśnie podjeżdżamy pod budynek z chorymi.
- Macie to zdjęcie-? - zapytał Baron
- Mamy mamy spokojnie - odpowiedział Torres
- No to idziemy - powiedziałem
Kiedy weszliśmy do sali Tośka jeszcze spała, a koło niej siedzieli rodzice i Mara.
- Dzień dobry - powiedzieliśmy - nasz chora jeszcze śpi? - zapytałem
- Tak ale niedługo powinna się obudzić
I właśnie w tym momencie się obudziła.
- Niespodzianka - krzyknęliśmy wszyscy i daliśmy jej nasze wspólne zdjęcie, które zrobiliśmy podczas naszego pierwszego spotkania z kolorową ramką i napisami ,,wracaj do zdrowia'' itp.
Tosia się ucieszyła jednak coś ją trapiło
- Dziękuje wam bardzo . Jesteście kochani. - powiedziała - Ale gdzie jest Wojtek? Nie mówcie, ze tylko ja wyszłam cało z tego wypadku? - i nagle w jej oczach pojawiły się łzy
W ty właśnie momencie do sali wparował Wojtek z wielkim bukietem tulipanów, dziesięcioma kolorowymi balonami i wielkim miśkiem.
- A jednak się spóźniłem. Nie mogłaś troszkę dłużej spać - powiedział uradowany
- Wojtek ja myślałam już, już, że cie straciłam na zawsze - zaczęła płakać
- A ja bałem się tak samo o ciebie - powiedział, mocno ją przytulił i z każdej pary oczy wypłynęły łzy.





Dawno nie było rozdziału ale teraz się. Mam nadzieję, że opłacało się na niego tyle czekać :)

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Dawno mnie tu nie było....

Witajcie :) jesli mi sie uda dodam niedlugo rozdzial ale musze wiedziec ze ktos to jeszcze czyta i na to czeka dlatego jesli jestescie jeszcze ciekawi tej historii to piszcie w komentarzach :)